tag:blogger.com,1999:blog-20206229543340458022024-03-05T06:13:39.151+01:00meh. BMXmeh. BMX
the "h" is silentstasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.comBlogger87125tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-67256908484598174042018-05-06T21:50:00.001+02:002018-05-06T21:50:22.510+02:00Podsumowanie ostatnich dwóch lat. Nic. Wegetacja. Stagnacja. Wzrok skierowany ponad horyzont. Oczekiwanie wschodu słońca, który może nigdy nie nadejść.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="https://www.youtube.com/embed/zZcH2OOMV4A" width="459"></iframe>stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-3368090764067208792016-03-02T23:00:00.001+01:002016-03-02T23:05:11.668+01:00meh. - the 'h' is silentWstawiam, żeby było i tu. 2 lata, nienajlepsze, ale dało się coś z tego ostatecznie sklecić. 2 lata, a teraz koniec. Koniec.<br />
<br />
<i>You've never known</i><br />
<i>You've never shown</i><br />
<i>You've never bled</i><br />
<i>You're dead</i><br />
<i>You've never been</i><br />
<i>You've never seen</i><br />
<i>You never had</i><br />
<i>A fucking chance...</i><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border: 0px; font-family: 'Helvetica Neue', arial, sans-serif; font-size: 12px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;"><br /></span>
<div>
<br /></div>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="https://www.youtube.com/embed/U8NuJQe436Y" width="480"></iframe>stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-74223378293017134812014-12-23T20:15:00.000+01:002014-12-23T20:15:05.347+01:00Yeahbunny #4<div style="text-align: justify;">
Minęło parę dni, ochłonąłem, to mogę skrobnąć parę słów o kolejnej edycji imprezy będącej swego rodzaju zwieńczeniem BMXowego roku w Polsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Podobnie jak 2 lata temu część kinowa odbyła się w domu kultury na Ursynowie, a część pijacko-nagrodowa w OSiRze na Tamce (podobno nigdzie indziej nas nie lubią). Frekwencja na sali pokazała, że wciąż jest sens organizować ten spęd, powiedziałbym nawet, że z roku na rok jest coraz lepiej. I to nie tylko patrząc pod kątem ilości osób siedzących na schodach (bo zabrakło miejsc), ale też poziomu tego, co te tłumy z najróżniejszych zakątków Polski ściągnęło do stolicy - filmów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początek prawdziwa perełka - dość surowy materiał z Woodcampu 2005 od Kuby Banaka. Duża część z obecnych na sali nie pamięta nawet nie tyle czasów tych obozów, ale nawet czasów, gdy Woodcampy funkcjonowały jako legendy opowiadane przez starszych kolegów. Po tej projekcji z pewnością żałowali, że nie urodzili się dekadę wcześniej. Albo i nie. W każdym razie sądząc po dźwiękach z sali podobało się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Następnie mieliśmy blok filmów krótszych, z których mi najbardziej spodobał się nowy Fled (uroczo nazwany <a href="https://vimeo.com/115116998" target="_blank">"Nafledek"</a>) oraz chillowy <a href="https://www.youtube.com/watch?v=iF2TVIz8yTI" target="_blank">film od Trepana</a>. Kuba postanowił pójść za ciosem i do 9-letniego Woodcampu, dorzucił <a href="https://www.blogger.com/">3-letni EC 4 Jam<span id="goog_1689381390"></span></a>. Daniel Wałachowski z kolegami pokazał się w para-dokumentalnym <a href="https://www.youtube.com/watch?v=_5AQH1AdYEE&app=desktop" target="_blank">filmie o tripie po Holandii</a> (znaczy takim na rowerach z rowerami czy jakoś tak...). Warszawska młodzież której w większości nie kojarzę zaprezentowała <a href="https://www.youtube.com/watch?v=npq6XxwEy-I&feature=youtu.be" target="_blank">sporo dobrego streetu</a>. Allday przywiózł ze sobą najlepsze kawałki z tegorocznych editów swoich riderów,<a href="https://www.youtube.com/watch?v=4s4Of1jJ_gM&feature=youtu.be" target="_blank"> sklejone w jedno video</a>. Podcast tradycyjnie rozczarował <a href="https://www.youtube.com/watch?v=xFasyQpIYSU" target="_blank">jakimś sucharem</a> (chyba będę się sądzić za bezprawne wykorzystanie mojego wizerunku). Ja natomiast nie zrobiłem nowego meha. Tzn. zrobiłem, ale z pełnoprawnego meha 2 jest tak naprawdę kilkanaście ostatnich sekund które możecie uznać za trailer. Reszta za rok.</div>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="281" mozallowfullscreen="" src="//player.vimeo.com/video/115201104" webkitallowfullscreen="" width="500"></iframe> <br />
<a href="http://vimeo.com/115201104">meh. teaser + 2015 trailer</a> from <a href="http://vimeo.com/user427783">koczkodan</a> on <a href="https://vimeo.com/">Vimeo</a>.<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tych krótkich filmów było więcej, ale nie sposób o wszystkich wspomnieć (nie wszystkie zresztą trafiły już do sieci, dlatego śledźcie <a href="https://www.facebook.com/BunnyHop" target="_blank">bunnyhopowego fejsa</a>). Wspomnę jeszcze tylko o nowym No Big Deal, który... okazał się całkiem niezły. Serio. Spoko klimat, Dedo i Sendyk fajnie pojechali, obiektyw prawie czysty, przemyślane (tym razem) ujęcia. Klama nie klaskała, Patison kręcił nosem, ale dla mnie pozytywne zaskoczenie. Nie była to może najlepsza pozycja podczas seansu, ale w porównaniu z jedynką o której <a href="http://mehbmx.blogspot.com/2013/12/po-yeah-bunnym-oraz-dlaczego-nie-jestem.html" target="_blank">pisałem przy okazji poprzedniej edycji Yeahbunnego</a> widać pracę idącą w dobrym kierunku. </div>
<div style="text-align: justify;">
W tym miejscu przejdę do filmów dłuższych. W tej kategorii (tj. długości) prym wiódł <a href="https://vimeo.com/115133530" target="_blank">All In</a> trójmiejskiej Ekipy. Niestety tak jak pisałem przed rokiem o NBD, aby robić film BMXowy mający 52 minuty, naprawdę trzeba mieć co pokazać. Jak widać przy 40 minutach jest podobnie. Dobrze, że chłopaki się nie spięli i sami żartowali, że są "tegorocznym noł big dilem". Zwłaszcza, że jak pokazuje przypadek Jankesa i jego filmu, może być już tylko lepiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Najbardziej wyczekiwanymi produkcjami były chyba jednak dwa filmy od konkurencyjnych bydgoskich sklepów. Proletaryat pochwalił się swoim Euro Tripem, chociaż największe emocje wzbudził końcowy part Miha - <a href="https://vimeo.com/115124023" target="_blank">pożegnalny edit z Krakowa</a>, który z pewnością pomógł Michałowi zdobyć nagrodę dla "yeahbunnego ridera" roku (a skoro już jesteśmy przy PRLu to "yeahbunnym filmowcem" został Łowka). </div>
<div style="text-align: justify;">
BMX Life natomiast uderzył kolabo z Klamą. I tu zaczyna się ten moment w którym nieprzespana noc zaczęła wdawać się we znaki. Wojtek Nieżychowski lipy nie odwala, riderzy to też ścisla streetowa czołówka, więc z pewnością film był dobry (zgarnął w końcu yeahbunną nagrodę w swojej kategorii) - niestety ja przysypiałem już ze zmęczenia. Jeszcze mniej pamiętam z kończącego seans GOP, więc napiszę tylko, że był. Aaaa Norek, zajebiste slajdery, a Zbigniew nothing z railride'a? A może mi się śniło...</div>
<div style="text-align: justify;">
After spoko, nie zgubiłem tym razem czapki (<a href="https://www.facebook.com/BunnyHop/photos/a.295820907128597.77949.180254982018524/885676731476342/?type=1" target="_blank">w przeciwieństwie do Sana</a>). Co do reszty nagród to nie pamiętam kto co dostał. Na pewno Paraś za weterana i SKNY za small biznes. A skoro jesteśmy przy nagrodach, to poza Kubą swoje medaliony rozdał też BMX Podcast. Dalej nie do końca rozumiem idei "Złotych Cyryli" (tzn. czy jak się jest laureatem to dobrze, czy raczej niekoniecznie...), ale chyba całkiem spoko wyszło. Trochę szyderczo, trochę czepialsko, mocno tendencyjnie, ale przede wszystkim można się było pośmiać, miało to swój wymiar kabaretowy i chyba o to chodzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, jeżeli ktoś tracił wiarę w sens tej imprezy, to chyba odzyskał ją z nawiązką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_VXIwrxACZ0CXfvwqFTzN9YkvXqUddk8O.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_VXIwrxACZ0CXfvwqFTzN9YkvXqUddk8O.gif" /></a></div>
<br />
<br />stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-46287793727354946372014-11-11T14:08:00.002+01:002014-11-11T14:12:13.171+01:00Gala BMX 2014<div style="text-align: justify;">
Uff... Pierwszy wpis od marca. Koniec roku, zbliżają się rożnego rodzaju podsumowania. Na pierwszy ogień Gala BMX od Jamaj Events. Taa... Krótko moje typy:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Flat: Angus. Po prostu, ten rok był jego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Impreza: Musztarda X. Bez dwóch zdań. jeżeli ktoś uważa inaczej to albo nie był, albo się nie zna. Aktualny wynik głosowania sprawia natomiast, że jest mi smutno.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Reszta kategorii mnie nie obchodzi, ale głosujcie na Witka w dircie. Swój człowiek (chociaż nie mam pewności czy zdążył w tym roku coś polatać przed operacją kolana).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.gala-bmx.pl/plebiscyt/" target="_blank">http://www.gala-bmx.pl/plebiscyt/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mógłbym w tym miejscu ponarzekać nad sensem takich plebiscytów, pośmiać się ze spiny niektórych nominowanych w streecie, ale zamiast tego skupię się na pozytywach. Impreza odbędzie się 29 listopada na Burn Bowlu. Rok temu była zdaje się rura w klubie, tym razem zapowiada się jeszcze bardziej prawilnie. Co prawda jest coś wspomniane o oddalonym o 200 m klubie gdzie ma się odbyć after, ale liczę na to, że przenosiny nie będą obowiązkowe. Chyba nie muszę pisać gdzie będzie lepszy klimat...</div>
stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-68935540204184866142014-03-26T11:30:00.001+01:002014-03-26T11:38:32.711+01:00Zmiany<div style="text-align: justify;">
Na razie czysto kosmetyczne. Zmienił się adres, zmieniło się logo, zawartość na razie ta sama. Po co i dlaczego? Już od dawna nie była to strona lokalnej "sceny". Ta trzyliterowa zbitka została raczej z sentymentu, może przyzwyczajenia, ale nie wyrażała odpowiednio treści jaka była tu przedstawiana. Poza tym zbyt wiele rzeczy działo się za moimi plecami i jako autor strony mimowolnie zacząłem uczestniczyć w sprawach, które na dobrą sprawę mnie nie dotyczą. To nie jestem ja, to nie są moje "projekty". Tyle. </div>
<div style="text-align: justify;">
Co innego "meh." na którym chciałbym się w tym momencie skupić. Pierwszy (od razu długi) film sygnowany tą nazwą możecie zobaczyć poniżej. Nie jest to żadne dzieło sztuki, ale jest to coś mojego, czym mogę wyrazić swoje spojrzenie na BMX. Oczywiście nie zapominam tutaj o tych wszystkich bez których ten film by nie powstał (zwłaszcza ekipie <a href="http://bmxpodcast.pl/" target="_blank">BMX Podcast</a>), ale pomyślałem, że warto zrobić z "meh." coś więcej niż jednorazowy projekt. Co to konkretnie będzie? Jeszcze nie wiem, ale spodziewajcie się większej ilości materiałów video stricte związanych z niniejszą stroną niż dotychczas. Jakiś skrawek o którym niemal zapomniałem jest już na ukończeniu. O podcastowych (jeszcze) bonusach do zeszłorocznego filmu nie wspomnę.<br />
Oczywiście nie zrezygnuję z okazjonalnego plucia jadem na różne tematy, tym bardziej nie usunę starej zawartości strony (nie wykluczam też, że jakieś lokalne motywy dalej będą przemycane, bo niby dlaczego nie?). "Ruszył" też facebookowy fanpage. Napisałem "ruszył", bo na razie nic na nim nie ma, ale może kiedyś będzie. Sprawdzić (i zlajkować oczywiście) możecie <a href="https://www.facebook.com/mehbmx" target="_blank">pod tym adresem</a>.</div>
stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-3159590015633871722013-12-24T12:23:00.001+01:002013-12-24T12:24:25.615+01:00"meh." full movieTaki prezent na gwiazdkę. Wersja delikatnie doszlifowana w stosunku do tej z kina. "Delikatnie" to słowo klucz. Parę rzeczy zostało jak jest, ale trudno :)<br><br>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="//www.youtube.com/embed/MrbWO3oqkQE" width="480"></iframe>stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-15690949732143398302013-12-15T23:24:00.001+01:002013-12-16T15:50:45.417+01:00Po yeah bunny(m) oraz dlaczego nie jestem zachwycony NBD<div style="text-align: justify;">
BMX'owe podsumowanie roku przez Bunny Hopa za nami. Trzecia edycja przyniosła nowe kino (jak zwykle), reszta natomiast pozostała właściwie bez zmian. No może poza faktem, że zamiast statuetek laureatom wręczone zostały pierścienie (czy tam sygnety) a część kategorii została "wyjaśniona" jeszcze podczas seansu a nie dopiero na afterze. Na wstępie zaznaczam, że jestem trochę chory i nie mam tutaj akurat na myśli syndromu dnia wczorajszego. Dlatego wybaczcie chaotyczność tego wpisu a także to, że nie do końca kontaktowałem wczoraj i np. z niezrozumiałych dla mnie powodów nie obejrzałem nawet wszystkich wystawionych zdjęć :/ Gwoli ścisłości wygrała fotka autorstwa <a href="https://www.facebook.com/thomaszphotocom" target="_blank">Thomaszphoto</a> przedstawiająca Dąbka robiącego seat grab supermana w pięknych okolicznościach przyrody, a skoro już przy temacie fotografii jesteśmy to fotografem roku został <a href="http://www.wn.ownlog.com/" target="_blank">Wojciech Nieżychowski</a>. Przejdźmy może w takim razie do filmów. Tym razem mieliśmy same premiery, 100% polskiego BMX'a, zresztą przez delikatną obsuwę harmonogram seansu zrobił się dość napięty i nie było nawet czasu na żadne zapychacze*. Punktem kulminacyjnym imprezy miał być <a href="https://www.facebook.com/nobigdealbmx?ref=ts&fref=ts" target="_blank">No Big Deal</a>, DVD autorstwa Jankesa. Czy faktycznie było na co czekać? Nie będę owijał w bawełnę i napiszę od razu: byłem rozczarowany. Więcej na ten temat napiszę za chwilę, wcześniej postaram się krótko omówić co poza NBD czekało wczoraj na dość tłumnie zebraną widownię (frekwencja o wiele lepsza niż rok temu, co się chwali). Początkowo miały polecieć trzy sekcje, każda po godzinie. jak to bywa z takimi założeniami zderzenie z rzeczywistością sprawiło, że wszystko obejrzeliśmy w dwóch blokach z jedną przerwą na siku. Na start poleciały krótsze produkcje z których zdecydowanie z największą owacją spotkał się nowy edit <a href="https://www.facebook.com/oskierbmx?ref=ts&fref=ts" target="_blank">Oskiera</a>. Nie będę się tutaj rozwodził nad kolejnymi sztuczkami, ale otrzymaliśmy naprawdę solidna porcję bangersów. Będzie w necie to sami zobaczycie. Mały wielki człowiek :) Wszystko to bardzo zgrabnie ujął w swoim obiektywie <a href="http://www.ryys.pl/" target="_blank">Ryys</a>, zgarniając przy okazji nagrodę za filmowca roku. Oczywiście tych krótszych form było więcej, z czego prawdziwym rarytasem może się okazać podwójny edit od Krasza. Dążenie do perfekcji sprawia, że chyba tylko klasyk jakim jest niewątpliwie <a href="https://vimeo.com/26323580" target="_blank">Freestyle Fresh</a> z 2011 roku w pełni zadowolił swojego autora i trafił po premierze do internetu. Nie wiem jak będzie tym razem, ale całkiem możliwe, że Yeah Bunny był jedyna okazją aby zobaczyć ten materiał od Pawła, więc niech wszyscy obecni czują się zaszczyceni :) W tym momencie przejdę do filmów dłuższych które to otwierała produkcja autorstwa mojej skromnej osoby, czyli "Meh." firmowany przez BMX Podcast. Głupio mi pisać o własnym dziele, więc tylko podziękuję wszystkim tym od których usłyszałem miłe słowa po projekcji, chłopakom z podcastu którzy stawili się na imprezę w pełnym składzie no i generalnie wszystkim dzięki którym ten film powstał i miał szansę na taką fajną premierę. Czy się udał czy nie pozostawię do oceny już wam. Na razie tym którzy byli wczoraj w kinie, jednak niebawem trafi on do szerszego grona. Póki co trailerek na dole tekstu. Zaraz potem (i krótkiej przerwie) został pokazany film który absolutnie wygrał wczorajszą imprezę. "Ride and Travel Gypsy Tour". Tak jest. Wielu już zwątpiło, że kiedykolwiek powstanie. Ba, przez te 4 lata można było zapomnieć, że w ogóle miał powstać. Jednak za sprawą Mycka który ogarnął materiał Arka Stefaniaka otrzymaliśmy naprawdę mega produkcję. Oczywiście mamy tutaj jazdę, ale nie ona jest tak naprawdę najważniejsza a sama idea tego cygańskiego wyjazdu, cały ten klimat podróżowania busem po Europie, masa głupich akcji i tekstów i wreszcie smutny finał w którym z jednego z aut zostaje skradziony sprzęt fotograficzny a chłopaki zostają właściwie tylko z kamerą Arka i aparatem Witolda który szczęśliwie miał go akurat wtedy przy sobie. Do tego Dzięcioł w swojej najlepszej formie w świrowaniu. W ogóle świetna ekipa i jak tylko wyjdzie DVD które już wstępnie zapowiedział Mycek to kupuję z miejsca. Chyba nie muszę pisać, kto zdobył nagrodę za najlepszy film tego wieczoru? Potem było jeszcze kilka produkcji, w tym "Fled" z Warszawy, "GOP 1.5" śląskiej ekipy i video od Kupsona. Zresztą nie tylko od niego bo końcowe fragmenty główny zainteresowany po raz pierwszy zobaczył wczoraj na sali. Witek który również odegrał dużą rolę w tym filmie mówił nawet, że nikt przed premierą nie obejrzał tego w całości a samo renderowanie miało miejsce w okolicach sobotniego popołudnia. Jak już przebrnie się przez te fragmenty z MTB to otrzymujemy klimat rodem z bonusów Banned wzbogacony o chorą wyobraźnię Witka. Dawno się tak nie uśmiałem, ale od tej pory będę uważał pijąc w jego towarzystwie :) Zresztą po powrocie z aftera do Patison Mansion prawie się udusiłem, a chociaż podcastowy instagram podsumowuje to tylko <a href="http://instagram.com/p/h7P3pjquif" target="_blank">jednym zdjęciem</a> to myślę, że i tak jest dość wymowne. Prostacki humor z podtekstami fekalno-seksualnymi FTW!</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem mieliśmy jeszcze promo BMX Life (raczej krótkie ale puszczone w sekcji z dłuższymi filmami) no i ten nieszczęsny No Big Deal... Poniżej postaram się wytłumaczyć co tak naprawdę moim zdaniem nie wypaliło. Niech będzie w punktach:</div>
<div style="text-align: justify;">
- ogromny hype budowany wokół całego projektu. Film był zapowiadany od dłuższego czasu, a Jankes serwował na bieżąco informacje czy to o stanie montażu czy o nagrywkach. Od początku było też wiadomo, że video nie trafi po premierze do sieci tylko wyjdzie na dvd co samo z siebie sugerowało, że zapowiada się coś naprawdę konkretnego. Oczekiwania były więc ogromne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- brudny obiektyw. Serio, to się może wydawać śmieszne, ale tak samo śmieszne dla mnie jest to, że kręcąc coś za co później chce się kasę, nie można poświęcić dosłownie paru sekund na to aby przetrzeć to cholerne szkło. Ten cały syf jest zresztą pewnym symbolem tego filmu, hasłem-kluczem, wyrażeniem podejścia autora do spraw czysto technicznych. Rozumiem, że nie każdemu mogą podobać się współczesne, wymuskane produkcje. Ba, sam należę do tych osób. Ja nawet czaję ten zachwyt nad nagrywkami z rybim okiem gdzie winieta zajmuję większą część ekranu i innymi oldschoolowymi smaczkami, ale bez przesady. Nie mieszajmy zamierzonej "surowości" ze zwykłą fuszerką. Trzeba znać jakiś umiar. Tylko jak wymagać umiaru od kogoś kto na pytanie "gdzie wersja HD?" odpowiada w wydumany sposób "tam gdzie jej miejsce, z dala od BMX"... </div>
<div style="text-align: justify;">
- i tu przechodzimy do kolejnego problemu którym jest sam autor. I nie chcę go oceniać a jedynie stwierdzić fakty. Każdy, powtarzam każdy kto coś kiedykolwiek osiągnął spotkał się z falą krytyki mniej lub bardziej uzasadnionej. Nie każdy jednak znosi tę krytykę w takim samym stopniu. Po jednych spływa to aż za bardzo inni natomiast spinają poślady co jest tak naprawdę wodą na młyn tych, którzy cisną. Te wszystkie napinki w necie, głównie na linii Jankes-Klama nie pozostają bez echa. Podejrzewam, że wiele osób skreśliło ten film już na starcie. Ja nie, zwłaszcza że materiały dostarczone przed premierą mi się autentycznie podobały.</div>
<div style="text-align: justify;">
- szkoda tylko, że cały film nie trzymał takiego poziomu... I patrząc obiektywnie nawet nie chodzi o to, że był jakoś przeraźliwie zły. Był po prostu do bólu przeciętny a przy tym o wiele za długi. Z zegarkiem w ręku nie siedziałem, ale jeżeli faktycznie całość miała 52
minuty no to poprzeczka którą zawiesił sobie Jankes była naprawdę
wysoko. Wspomniane "materiały promocyjne" to <a href="https://vimeo.com/79285861" target="_blank">intro</a> i przejazd niejakiego <a href="https://vimeo.com/76853452" target="_blank">Timura</a>, który w filmie ostatecznie się nie znalazł. Coś jest nie tak, kiedy odrzut jest lepszy niż to co ostatecznie znalazło się w finalnej wersji... </div>
<div style="text-align: justify;">
- mieszanie BMX i MTB. To nie działa. Tyle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na pewne usprawiedliwienie autora dodam, że sporo "hejtu" poleciało za samą chęć wydania tego na DVD i UWAGA <b>brania pieniędzy za efekty swojej pracy</b>. Oczywiście o wiele rozsądniejsza wydaje się droga którą obrał Mycek nie afiszując się wcześniej aż tak z wydawaniem filmu na płycie. Była premiera, świetne przyjęcie przez oglądających, no to jedziemy z tematem. Z drugiej strony BMX'owe DVD zdają się być już u schyłku swojego żywota. To temat na osobną dysputę, ale jest kilka czynników które nad tym zaważyły:</div>
<div style="text-align: justify;">
- internet. No niestety, szybkie łącze oraz serwisy takie jak Vimeo czy Youtube mają swoje dobre i złe strony. Trochę nas to rozleniwiło, dodatkowo wzbudzając postawę roszczeniową "nam się należy". Mniejsza też wydaje się potrzeba posiadania czegoś "namacalnego" co dotknęło także muzyki. Sprzedaż mp3 kwitnie w najlepsze a tylko nieliczni tęsknią za wkładkami z tekstami utworów, zdjęciami zespołów itp. W przypadku filmów BMX zawartość inna niż cyfrowa zresztą zawsze była raczej skromna. Mimo to wciąż uważam, że fajnie jest mieć coś co można postawić sobie na półce. Coraz częściej uświadamiam sobie jednak, że dla większości nie ma to znaczenia. Byle obejrzeć, jak się spodoba kliknąć like, ewentualnie udostępnić na fejsie. Szybciej & więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- jakość vs. cena. Znajdujemy się obecnie gdzieś pomiędzy standardem DVD a Blu-ray. Ten pierwszy już od dłuższego czasu nie jest w stanie zaoferować nam tego co choćby web vidz, a wszystko to za sprawą rozdzielczości. 720 punktów w poziomie to trochę mało, zwłaszcza na większym ekranie. Z kolei Blu-ray wciąż jest za drogi. Za drogie są nośniki, za drogie odtwarzacze aby format ten stał się powszechny. Oczywiście jest to kwestia czasu ale póki co jest jak jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając do tematu NBD to w moim odczuciu po prostu nie spełnia on pokładanych w nim nadziei. Balonik był pompowany długo aż w końcu pękł. Król jest nagi. I tyle. Nie ma sensu się pastwić nad tym filmem. Może komuś się spodoba? Jego sprawa. Nie życzę źle Jankesowi i jeżeli dalej będzie chciał rozwijać swój projekt to powodzenia. Warto jednak przemyśleć parę spraw i wyciągnąć odpowiednie wnioski.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec jeszcze wrócę na chwilę do samej imprezy i pozostałych nagród. Weteranem roku został Jamaj i myślę, że to dobry wybór. Sporo w tym roku się działo za pośrednictwem <a href="http://jamajevents.blogspot.com/" target="_blank">Jamaj Events</a> i mam tu na myśli imprezy bardziej "masowe" jak Gala BMX ale też np. o wiele bardziej niszowy Geriatricks który uważam za naprawdę świetny pomysł i mam nadzieję na drugą edycję w 2014. Riderem roku został <a href="https://www.facebook.com/dgodziek?ref=ts&fref=ts" target="_blank">Szamanek</a> i chyba nie ma sensu z tym dyskutować. Najlepszym trailsowcem natomiast została wybrana dziewczyna Kupsona. Wszakże trailsy to nie tylko latanie ale też cała praca przy nich a tam wspomniana niewiasta ponoć nie ustępowała chłopakom. No i to chyba na tyle. Imprezka udana, rok który podsumowała też raczej niezły. Oby przyszły był jeszcze lepszy (a przynajmniej nie gorszy).</div>
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="//www.youtube.com/embed/DdgyQlNbVCE" width="480"></iframe>
<br />
*- co nie oznacza, że "zapychacze" sprzed roku źle mi się oglądało. Mimo to wbrew zasadzie, że najlepsze piosenki to te które już się zna, na imprezie tego typu im więcej premier tym lepiej.<br />
<br />
EDIT: tradycyjnie o czymś zapomniałem. W kategorii "Small Biznes" wygrał oczywiście Bączek ze swoim <a href="https://www.facebook.com/TotemBmx" target="_blank">Totemem</a>, którego serdecznie z tego miejsca pozdrawiam. stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-9859950976516570042013-11-12T13:03:00.002+01:002013-11-25T12:33:20.560+01:00'Cause it's a long way back from Hell...To była długa podróż (z ang. "trip"). Powoli wracam. Do siebie? <br />
<br />
1. Intro<br />
2. MP Białystok<br />
3. BDG mix<br />
4. Flatland mix<br />
5. Sam<br />
6. Szczekarzewo<br />
7. EC4<br />
8. Bails<br />
9. Outro/Credits<br />
<br />
Wersja mocno robocza. 14.12.2013. Maybe... stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-73010285618277887162013-10-10T13:42:00.002+02:002013-10-10T21:58:47.880+02:00Gala, bmxy, rowerowi terrorysci cd.<div style="text-align: justify;">
<a href="http://gala-bmx.pl/" target="_blank">http://gala-bmx.pl</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Taka tam ciekawostka. Na szybko przejrzałem kategorie flatland i event. Co do pierwszej to mam kilka uwag ale temat nie jest godny rwania szat, więc to pominę. Jednak brak wśród eventów imprezy na działeczce u Parasia to już błąd niewybaczalny. Najlepszy event roku! Mamy za to imprezę która jak rozumiem jeszcze się nie odbyła a już można na nią głosować... Pfff.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z innej beczki, jeżeli kiedykolwiek zostaniecie zatrzymani przez tzw. "policję" po spożyciu 3-4 piw (choćbyście jechali w środku nocy po pustym chodniku - myth confirmed) to zgodnie z logiką polskiego tzw. "prawa" spodziewajcie się zakazu na rower (za którego złamanie grozi do trzech lat więzienia!) i tak z 1-3k grzywny/ograniczenia wolności na powiedzmy pół roku. I to o ile dobrowolnie poddacie się karze i nie byliście wcześniej karani. A wszystko to dlatego, że MOGLIŚCIE spowodować zagrożenie w ruchu lądowym. Mogliście. "A to być może wasza matka!" Prewencja przede wszystkim. Pomijam jednak wysokość ewentualnych kar (dość wysokich biorąc pod uwagę, że za zabicie człowieka można dostać np. 15 lat co jest kpiną). Zostawmy to, bo polskie prawo, takie piękne, takie nasze daje rowerowym kryminalistom furtkę. Otóż posiadając zakaz na rower możemy poruszać się bez żadnego problemu skuterem. Cóż, wtedy już nie stanowimy żadnego zagrożenia. Seems legit. Do ciekawych wniosków można też dojść kiedy przejrzy się taryfikator w poszukiwaniu kary za jazdę samochodem bez uprawnień, za co grozi jedynie 500 zeta mandatu (ewentualnie drugie 500 dla właściciela pojazdu, jeżeli do złamania prawa doszło za jego zgodą). Złamanie zakazu prowadzenia rowerów (jak to groźnie brzmi) tak jak wspomniałem wyżej - do 3 lat w pierdlu. Oczywiście jest to maksymalny wymiar kary i zapewne skończyłoby się na grzywnie + nabrudzeniu w papierach (przestępstwo przeciwko "wymiarowi sprawiedliwości"!) niemniej wygląda to trochę zabawnie. Wszystkim którzy posiadają prawko, jeszcze do niedawna (bodajże do 2011 roku) za podobne wybryki na rowerze groziło znacznie więcej bo tracili oni także możliwość prowadzenia pojazdów mechanicznych. Bardziej "opłacalna" stawała się jazda po pijaku samochodem (utrata prawa jazdy) niż rowerem (utrata prawa jazdy + zakaz na rower). No, ale na szczęście to już za nami. W takim tempie gdzieś w okolicach roku 3164 może doczekamy się względnej normalności, o ile wcześniej władzy nie przejmą jaszczuroludzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do obligatoryjnych zakazów na rower, których nie da się skrócić, zawiesić, zamienić na inny rodzaj kary... Znalazłem przypadkiem w necie dość ciekawą propozycję, która pewnie wyląduje w koszu jak wszystkie inne tego typu inicjatywy: <a href="http://polskanarowery.sport.pl/blogi/ibikekrakow/2013/01/kmr_zniesmy_obligatoryjnie_orzekany_zakaz_jazdy_rowerem/1" target="_blank">http://polskanarowery.sport.pl/blogi/ibikekrakow/2013/01/kmr_zniesmy_obligatoryjnie_orzekany_zakaz_jazdy_rowerem/1</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W zderzeniu z naszą polską rzeczywistością interesująco brzmi np. pkt. 4. Oj, biedni ci nasi stróże prawa. Cyt. "i tak musimy tu siedzieć do ósmej rano".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRyJ-xafk0Q-qrogBjHr4vSatpoJOwOHIkNzEwWKzXwR-wIcMiE" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRyJ-xafk0Q-qrogBjHr4vSatpoJOwOHIkNzEwWKzXwR-wIcMiE" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
ps.oczywiście nie piszę tutaj o sytuacji w której zatrzymany jest zalany w trupa a takiej gdzie ma powiedzmy 0,3-0,6 mg/l w wydychanym powietrzu i pełną kontrolę nad tym co się dzieje (tj. nie jedzie zygzakiem, nie przewraca się). Samo badanie też jest rzeczą ciekawą bo ja np. dmuchałem 2 razy w ciągu 3 minut! Na komendzie dowiedziałem się, że dmuchałem jeszcze trzeci raz, po 20 minutach. Ki czort? Zwłaszcza, że na kwitku nie było mojego podpisu! Oczywiście pan spisujący zeznanie zbagatelizował sprawę ("bo i tak było przekroczone") ale ciekawi mnie kto dmuchał po raz trzeci? Milicjant z drogówki który mnie zatrzymał? Pozostawię to bez komentarza...</div>
stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-47129145775773208792013-08-01T23:56:00.001+02:002013-08-02T00:12:49.814+02:00This is my spot!<div style="text-align: justify;">
Fajnie jest mieć swoją miejscówkę. Pomachać łopatą przy hopach, zbić do kupy kila desek i kątownik, odgruzować jakąś zapomnianą przez świat ruinę... Mamy oczywiście basen, który niedawno udało się na nowo ogarnąć (chociaż to było ze 2 tygodnie temu, więc być może znowu można pływać w morzu potłuczonego szkła), ale pomimo tego, że mieszkam po drugiej stronie ulicy jakoś nigdy nie był to "mój" spot. Może dlatego, że jestem tam w stanie zrobić tylko hang 5 po górze, ewentualnie jakiegoś koślawego ninja dropa? O wiele bardziej zżyłem się z boiskiem przy Strażackiej, gdzie jakąś dekadę temu zacząłem robić takie dziwne rzeczy:</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4tGGx0ZOywIxTELrgqquYDU92ZZMBePEUoMrqmf8eC0PqQmIC-nV0RzeIz4C-ksDloDRMfAVSy0uDS53YkwDVhG24BCKS18OxMkKQERArBasPTQaAACH5Q9HU77hyQP7qWNUXXrEE6Oc/s1600/DSC00016.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4tGGx0ZOywIxTELrgqquYDU92ZZMBePEUoMrqmf8eC0PqQmIC-nV0RzeIz4C-ksDloDRMfAVSy0uDS53YkwDVhG24BCKS18OxMkKQERArBasPTQaAACH5Q9HU77hyQP7qWNUXXrEE6Oc/s320/DSC00016.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">specjalnie trzymam za oponę, żeby było "fajniej"</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Z bólem stwierdzam, że progress od tamtego czasu nie jest zbyt okazały, ale to akurat nieistotne. Boisko jak boisko. Płaskie (przez co woda po deszczu potrafi stać przez kilka dni), duże, niedaleko od domu. Niestety z racji bliskiego sąsiedztwa małej architektury biwakowej zawsze problemem były potłuczone butelki. Po kilku latach jeżdżenia gdzie popadnie postanowiłem w końcu ogarnąć temat i wrócić na swoje. Trochę się namachałem szczotką, trochę podłubałem gołymi rękoma, trochę jest jeszcze do zrobienia ale to akurat dobrze. Ostatnio odkryłem, że przygotowywanie miejscówki samo w sobie sprawia nieraz tyle samo frajdy co jazda na niej (albo i więcej). Nie wiem czy praca uszlachetnia, ale na pewno oczyszcza. Oczyszcza umysł ze zbędnych bzdur, myśli, problemów. Katharsis?</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz42xQlK2arUKrE4YRq8y_IDrEnQhc4AXWIy45PsV6cEdMSWut6wVK9AdwhlL3GAEnSY8sAJGg1ntVV0dCV4mbd773tO9n6q1uPCcFtEQ6wBeEA5BGJNvOYajl0qNPCAe99ZUNI0Moo_0/s1600/strazacka.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz42xQlK2arUKrE4YRq8y_IDrEnQhc4AXWIy45PsV6cEdMSWut6wVK9AdwhlL3GAEnSY8sAJGg1ntVV0dCV4mbd773tO9n6q1uPCcFtEQ6wBeEA5BGJNvOYajl0qNPCAe99ZUNI0Moo_0/s320/strazacka.jpg" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">po sprzątaniu</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W temacie miejscówek, tych które przynajmniej z założenia są ciekawsze od kawałka asfaltu, wspomnę jeszcze o ostatnim odkryciu jakiego dokonałem z Krzyśkiem. Fotkami niestety nie dysponuję, ale ktoś próbował zrobić hopę. Przekopał w tym celu chyba ze 100 m (wyjmując przy okazji z ziemi tonę kamieni), zrobił najazd, bandę, położył dywany... A wszystko to obok ekhm... "pump-traka" zrobionego przez małolatów (czyt. przerobionych muld). Wykonanie całości pozostawia wiele do życzenia i raczej nie wygląda jak pod bmxa, ale zastanawia mnie komu się chciało bo roboty dużo a efekt taki sobie (za niska banda, nierówno, stosy kamieni w które można wpaść). Nie wspominając o tym, że najazd jest strasznie długi, zakręca pod jakimś szalonym kątem a na jego końcu jest jedna, niewyprofilowana hopa. Ot taka ciekawostka architektoniczna.</div>
stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-1273209922339797362013-06-25T21:20:00.002+02:002013-06-25T21:22:50.557+02:00Mistrzostwa Polski Vert - video relacjaKrótka relacja z zawodów które odbyły się 16 czerwca na warszawskiej Jutrzence. Aby nie przedłużać wspomnę tylko, że wystartowało 8 osób. Wygrał Wróbel, drugi był Ząbi a na ostatnim stopniu podium uplasował się Klosiu. Osobne gratulacje dla Mariana i Pandy którzy przełamali się tego dnia i zaliczyli swoje pierwsze drop-iny na jutrzenkowym vercie. Być może była to ostatnia ku temu szansa - rampa z jury zniknie na pewno a co stanie się z nią później? Na razie brak odpowiedzi na to pytanie.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="281" mozallowfullscreen="" src="http://player.vimeo.com/video/69102064" webkitallowfullscreen="" width="500"></iframe> <br />
<a href="http://vimeo.com/69102064">Mistrzostwa Polski Vert 2013</a> from <a href="http://vimeo.com/user427783">koczkodan</a> on <a href="http://vimeo.com/">Vimeo</a>.stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-41325198222427649842013-05-22T14:43:00.003+02:002013-05-27T13:28:35.211+02:00Bicycle terroristJak donoszą portale internetowe oraz gazeta metro, nasza kochana straż miejska z powodu fiaska jakim zakończyła się radarowa nagonka na kierowców, postanowiła dobrać się do rowerzystów. Chodzi oczywiście o zwyczajowe karanie mandatami za takie akty terroryzmu jak jazda po chodnikach czy też zakrawające wręcz o próbę zabójstwa przejeżdżanie po pasach (zgroza). Daleki jestem od wybielania użytkowników jednośladów i sam również mam swoje za uszami, ale podejdźmy do sprawy na spokojnie i rzeczowo. Po co to wszystko? Dla naszego bezpieczeństwa? Czy naprawdę zwiększa się ono tak drastycznie kiedy zsiądę z roweru na niemal pustym przejściu? Nie mówię tutaj o wbijaniu się na pełnej w tłum ludzi, zajeżdżaniu komuś drogi itp. itd. Warto jednak mieć na uwadze, że medal ten ma dwie strony a to co wyczyniają piesi na ścieżkach rowerowych jakoś nikogo nie interesuje. Nie jestem zwolennikiem karania kogoś za nieistotne pierdoły więc nie apeluję w tym momencie o ściganie tych osobników i wlepianie im mandatów. Chodzi o to, aby społeczeństwo zaczęło myśleć. W wielu sprawach nie potrzebujemy sądów, kar, bandytów którzy mają je od nas ściągać itp. Potrzeba odrobiny dobrej woli i zwykłej symbiozy z innymi uczestnikami ruchu. Przepisy (mam na myśli głównie te ruchu drogowego ale nie tylko) są często tak nieżyciowe, że zwyczajnie nie da się ich przestrzegać. Ewentualnie da się, ale jest to po prostu głupie i niedorzeczne. To zwykłe pułapki na nieuważnych obywateli aby łatwiej się było dobrać do ich kieszeni. Wiadomo, ściganie prawdziwych przestępców jest trudne, a żyć jakoś trzeba. Tu zawsze będzie konflikt interesów. Będziemy MY i ONI. Tylko czy aby na pewno "MY"? Coraz częściej patrząc na to wszystko przypomina mi się słynna scena modlitwy z filmu Marka Koterskiego "Dzień Świra". <br />
<br />
<i>"Gdy wieczorne zgasną zorze,<br />
zanim głowę do snu złożę,<br />
modlitwę moją zanoszę,<br />
Bogu Ojcu i Synowi.<br />
Dopierdolcie sąsiadowi!<br />
Dla siebie o nic nie wnoszę,<br />
tylko mu dosrajcie, proszę! (...)"</i><br />
<br />
Problem polega na tym, że podcinamy w ten sposób gałąź na której sami siedzimy. To nie jest tak, że nie jeżdżę na rowerze i problem mnie nie dotyczy. Przypomina to działaniem naczynie połączone - wszystko i tak spływa w to samo miejsce i oberwie się w końcu każdemu. Zacznie się od ścigania rowerzystów za każde, najgłupsze wręcz wykroczenie (i od mandatów za brak odblasków w środku słonecznego dnia), potem przyjdzie pora na coroczne przeglądy w autoryzowanych serwisach (jeden poseł już wyskoczył jakiś czas temu z takim pomysłem!). W dalszej kolejności przyjdzie pora na pieszych. Kaski, odblaskowe kamizelki, max 1,5 promila we krwi, żeby nie zatoczyli się przepadkiem na jezdnię... Wszystko pod kontrola, wszystko obostrzone przepisami. By żyło się lepiej. O niezbędnych atestach ("kasa misiu, kasa") nawet nie wspomnę. Trochę dziwi mnie to, że ludzie tego nie dostrzegają. A może po prostu nie chcą dostrzec? Zamiast myśleć samodzielnie, brać odpowiedzialność za swoje czyny wolą to wszystko zrzucić na barki kochającego obywateli (i ich pieniądze) państwa. Kary dla rowerzystów to tak naprawdę kropla w morzu bo idiotycznych przepisów jest multum. Do egzekwowania tego wszystkiego mamy cały biurokratyczny aparat. Dzielnych strażników miejskich, sądy, prokuraturę... Prawych ludzi z młotkami w dłoniach, ich mężnych wysłanników dbających o to aby żaden dług nie pozostał nieuregulowany. Wszystko chodzi jak w zegarku i zastanawia mnie tylko jedno: dlaczego wciąż mam wrażenie, że żyję w bandyckim państwie pozbawionym prawa? Dlaczego gdy dostaję mandat za otworzenie piwa na ulicy, parę przecznic dalej ktoś dostaje kosę po żebra? Dlaczego za ten głupi mandat będą mnie ścigać i straszyć komornikiem a o wiele grubsze afery na miliony (miliardy) złotych są zamiatane pod dywan? Dlaczego Polakowi tak łatwo wmówić, że wszystko to dla jego dobra? Nie jestem anarchistą, nie krzyczę A.C.A.B. przy każdej możliwej okazji i nie chcę walczyć z systemem. Atakowany podnoszę jednak gardę. Odruchowo. Nie dajmy się stłamsić. To oni są dla nas nie my dla nich.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="//www.youtube.com/embed/kNiKFoiTpW0" width="480"></iframe>
<br />
<br>
EDIT: strona wygląda tak jak wygląda bo po tylu latach w końcu zmieniłem szablon! Tak, pamiętam że kiedyś ktoś narzekał na ten poprzedni, że literki za małe, że kolumny za wąskie. Dlatego tymczasowo jest jak jest. Układ moim zdaniem dobry, kolorystyka do zrobienia. stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-59342879362261258452013-05-12T11:32:00.000+02:002013-05-12T11:43:36.425+02:00Krzysiek - dwie fotki z basenuDawno nic się nie pojawiało ale żyję, jeżdżę, czasem nawet się coś pstryknie jak aparat wpadnie w ręce. Nasza sztandarowa rembertowska miejscówka jak widać ma całkiem niezły potencjał a mam wrażenie, że da się z niej wydusić jeszcze więcej. Miał być tylko ice ale na spontanie okazało się, że da radę zmieścić i tapa.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG40mgalnRUVlHOytqEKOP4vdnTT2IZjCCcQWGkg1gmoXE6EpYb1ESPn-yDJPjPZXQmKytTmtLBNWsSKobAddZBIodZzh6zbJ7sOQOogvIwYy4UIJtHwjthOYYRl2FCrIv6_G4ELrpIkc/s1600/ice+ice.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG40mgalnRUVlHOytqEKOP4vdnTT2IZjCCcQWGkg1gmoXE6EpYb1ESPn-yDJPjPZXQmKytTmtLBNWsSKobAddZBIodZzh6zbJ7sOQOogvIwYy4UIJtHwjthOYYRl2FCrIv6_G4ELrpIkc/s320/ice+ice.jpg" width="192" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krzysiek - ice</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35k6fRd8rLbHKeI5aCEEzmONe0vTTvzQ3dgclHZbrk0AqUPaaTJF9wCHadcYw-HnAt2kHdHPJC8CMlL0ke4mtbLGu8CfFtX09otceQ6TO96n3mFptRnFO-mFrPAtdMbvlzIJvnZTPj64/s1600/tap+gleboki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh35k6fRd8rLbHKeI5aCEEzmONe0vTTvzQ3dgclHZbrk0AqUPaaTJF9wCHadcYw-HnAt2kHdHPJC8CMlL0ke4mtbLGu8CfFtX09otceQ6TO96n3mFptRnFO-mFrPAtdMbvlzIJvnZTPj64/s320/tap+gleboki.jpg" width="186" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Krzysiek - tailtap</td></tr>
</tbody></table>
<br />stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-74115785722291023532013-03-07T22:53:00.004+01:002013-03-07T23:03:40.840+01:00bmx podcast websiteBmx podcast przenosi się na swoje. Na stronie wszystko to co pod podcastowym szyldem się ukazało i uwaga: dział na przemyślenia! Tak jest, możecie poczytać co dręczy Patisona, Matiza, Witka, Cyryla a także mnie kiedy uznam, że coś jest za słabe aby trafiło na bloga, a jednak szkoda mi będzie skasować.<br />
<br />
<a href="http://bmxpodcast.pl/" target="_blank">bmxpodcast.pl</a><br />
<a href="http://bmxpodcast.pl/" target="_blank">bmxpodcast.pl</a><br />
<a href="http://bmxpodcast.pl/" target="_blank">bmxpodcast.pl</a> stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-427101290194867482013-01-17T18:14:00.002+01:002013-01-17T23:46:49.393+01:00EC4 speszjalVideo miało swoją premierę (jak to dumnie brzmi) na yeahbunnej imprezie 2. Nie do końca mi się podoba, ale podziękujcie patisonowi który jak zwykle nie wywiązał się ze swoich zadań i dlatego musiałem na ostatnią chwilę składać Łódź zamiast innego projektu za który już pewnie się nie wezmę. Ma to oczywiście też dobre strony bo chłopaki się przez lata nakopali a Witek ładnie o wszystkim opowiedział, więc szkoda by było gdyby materiał trafił do szuflady. Przepraszam za problemy z dźwiękiem ale tak to jest jak się biega z mikrofonem owiniętym kablem.<br>
<iframe width="398" height="224" src="http://www.youtube.com/embed/7ZpJTs24v-s" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>
stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-85889436299188792842013-01-17T17:28:00.001+01:002013-01-18T01:46:53.195+01:00In money we trustWydarzenia dnia wczorajszego wywołały niezłą burzę. Zaczęło się dość niewinnie na blogu bunny hopa kiedy ktoś w jednym z komentarzy wstawił link <a href="http://www.manyfestbmx.com">www.manyfestbmx.com</a>. Co ciekawe po kliknięciu w odnośnik następowało automatyczne przekierowanie na stronę avebmx. Nie trzeba było długo czekać aby afera przeniosła się na facebooka, gdzie po pewnym czasie powstało nawet wydarzenie zachęcające do wstawiania wirtualnych zniczy na profilu ave a także fanpage "kto ma zajawę nie kupuje w ave". Warto zwrócić uwagę na fakt, że nie była to pierwsza tego typu zagrywka ze strony warszawskiego sklepu. Już ze 2 lata temu przypadkowo wpisując adres danscompa zamiast końcówki .com wstukałem .pl i trafiłem na główną stronę ave. Początkowo myślałem, że to autentycznie jakieś kolabo ale szybko okazało się, że nic z tych rzeczy. Sprawa ucichła (o ile w ogóle stała się głośna) bo wydawała się dość groteskowa: gdzie nawet największemu polskiemu sklepowi do dansa? Myślę, że większość osób podobnie tak jak ja skwitowała to po prostu uśmiechem politowania. Zwłaszcza, że nawet jeżeli ktoś miał tutaj ucierpieć to tylko jakiś moloch zza oceanu. Może i nie jest to najlepsza cecha ludzka ale tak to już bywa, że kiedy problem jest gdzieś daleko to go lekceważymy. Dzięki tej znieczulicy tworzone są podwaliny pod takie akcje jak ta z manyfestem. Zresztą nie tylko o ten sklep poszło, bo podobnie przez krótki czas funkcjonował adres www.proletaryatbmx.com. Czyżby ave wystraszyło się jednak tak dużego gracza jak prl i szybko odpuściło? To akurat nie ma znaczenia. Zwłaszcza, że dzień dzisiejszy przyniósł nam przeprosiny ze strony sklepu. Wszyscy są zadowoleni, sytuacja wróciła do normy a kto dalej drąży temat, według najbardziej zagorzałych fanów ave jest "hejterem" i "gimbusem" (ciekawe zważywszy na to, że piszą to osoby o dekadę ode mnie młodsze). Tylko czy aby na pewno wszystko jest ok? Przede wszystkim zastanówmy się czym tak naprawdę była ta afera z domenami. Czy był to jednorazowy wybryk czy może kropla która przelała czarę goryczy? Popytajcie starszych kolegów, zwłaszcza z Warszawy a usłyszycie z pewnością więcej ciekawych historyjek.
Internet ma jednak to do siebie, że do każdego movementu (że tak z angielszczyzną wyjadę) przyczepią się zawsze trolle oraz ludzie-chorągiewki, którzy zmieniają swoje poglądy w zależności od tego co akurat jest na topie. Idealnie przedstawia to przy okazji bezsens demokracji, ale nie o to chodzi w tym tekście. Ta ostatnia grupa jest z jednej strony błogosławieństwem dla wszystkich którzy szukają poparcia, które to jest niezbędne aby forsować swoje opinie lub do nagłośnienia jakiejś sprawy. Często staje się jednak przekleństwem czego obraz mieliśmy wczoraj. Akcja z wklejaniem wirtualnych zniczy miała niby pokazać właścicielowi sklepu, że nie wszyscy akceptują tego typu zagrywki marketingowe. Dla wielu osób była to jednak tylko kolejna zabawa w bezsensowny spam. Okazja do napisania "jebać ave" a z czasem jakieś personalne jazdy na Jankesa, czyli krótko mówiąc prywata klamy. To trochę jak z onetowskimi komentarzami, gdzie nawet pod relacją z mistrzostw powiatu w bierki jest 100% pewność, że dojdzie do kłótni między zwolennikami pisu i po. Nie staję tutaj po żadnej ze stron. Po prostu to nie czas i miejsce bo temat zaczyna się rozmywać i jak czytam komentarze po tej dogorywającej akcji to nie pozostaje mi nic innego jak złapać się za głowę. Jeden pisze, że trzeba wpaść do sklepu w 900 osób i go obrabować inny z kolei, że ave jest spoko bo dostał koszulkę i naklejki. Od czasu do czasu trafi się też jakiś domorosły ekonomista tłumaczący, że przecież sklep musi z czegoś wyżyć, że przecież tyle robią dla rozwoju polskiej sceny itp. Wiadomo, że pieniądz jest ważną częścią naszego życia ale zdobywanie go w sposób niezgodny ze wszelkimi normami społecznymi prowadzi tylko do zniszczenia sceny. Może dla niektórych to banał bo nie wiedzą jak ciężko jest stworzyć coś samemu. Coś trwałego co potrafi wytrzymać latami. Ciekawe, że spore znaczenie w kontekście "wspierania sceny" mają dla was edity nagrywane przez wasz ukochany sklep. Nie czepiam się samych filmów bo technicznie to kawał dobrej roboty i nie dziwi mnie nagroda dla Usza którą dostał na ostatnim yeahbunnym. Tym bardziej nie mam pretensji do chłopaków którzy tam jeżdżą bo robią to najlepiej jak mogą. Klimat filmów mi co prawda nie leży ale to też nie problem, bo zatrzymałem się w trochę innych czasach i po prostu nie jestem ich targetem. Bawi mnie jednak przypisywanie tym filmom jakiejś olbrzymiej wartości dla rozwoju polskiego bmxa. To już nie są czasy produkcji takich jak SPUD, Viribus Unitis czy Depo które były naprawdę jakimś wyznacznikiem, medium które pchało do przodu całą scenę. Dzisiaj, w dobie wszechobecnego internetu, vimeo i youtuba nawet ciężko byłoby o takie epokowe pozycje. Tak samo zeszłoroczny Baltic Games który oceniam naprawdę pozytywnie nie będzie takim kamieniem milowym jak Red Bull Busters w 2004. Dlatego proszę, nie mówcie mi jakie to filmy od ave są ważne. Bo nie są. To tak naprawdę reklama i nagrywanie tych editów jest im na rękę. Nie twierdzę, że to złe, ale nie widzę też w tym niczego nadzwyczajnego. Kolejnym argumentem przytaczanym przez obrońców sklepu często są imprezy. Pisałem to już gdzieś ale się powtórzę: frekwencja nie jest jedynym wyznacznikiem tego czy dana impreza jest dobra czy nie. Ponownie przytoczę też przykład bmx day i Mistrzostw Polski w Białymstoku. Pierwsza impreza odbyła się z wielką pompą, sponsoring g-shocka itp. Druga znacznie bardziej kameralna, gdzieś na końcu świata. A jednak to w Białym mieliśmy to co powinno być najważniejsze: klimat. Bez żadnych ciśnień, całość rozłożona na dwa dni, żeby nie trzeba się było spieszyć. Do tego kapelki na świeżym powietrzu, meczyk na telebimie, piwo, grill który przeciągnął się w after a wszystko to na miejscu, w przyjaznej atmosferze i bez patrzenia na zegarek. Same zawody były na dobrą sprawę tłem. Oczywiście ave jeździ też po Polsce i organizuje różne mini-eventy. Szkoda, że w dużej mierze jest to zwykły hype dla dzieciarni. Niby forma zawodów a wygrywa ten w którym widzą potencjalnego klienta ("bo jest młody i się stara"). Kulminacją za to jest rzucenie w tłum naklejek o które dzieciaki się omal nie pozabijają. Serio o to chodzi w tym całym bmxie? Nie twierdzę oczywiście, że wszystko co robi ave jest złe. Pod względem zaopatrzenia i obsługi trudno im cokolwiek zarzucić, team też mają dobry. Nawet te ave-krówki czy durne reklamówki ze św. Mikołajem nie są problemem. Do mnie to nie trafia ale rozumiem, że koniec końców na tym zarabiają więc ok. To samo z rezerwowaniem wszelkich możliwych domen z "avebmx" w nazwie. Kogoś może śmieszyć ta ekspansja terytorialna .cz, .eu, .com. itp. ale co wam to na dobrą sprawę przeszkadza? Prawdziwym problemem są brudne zagrywki i wmawianie przy tym, że "to wszystko dla dobra sceny". Monopol do którego dążą też będzie dobry dla sceny? Ekonomista ze mnie może i marny, ale trudno mi wyobrazić sobie monopolistę który byłby dobry dla czegoś więcej niż dla samego siebie. Wracając do wczorajszej afery to nie pierwszy taki wybryk. Tyle, że tym razem było to tak bezczelne i chamskie, że przełamano w końcu pewne tabu. Część osób nie chciała tego mówić głośno, a część z pewnych powodów nie za bardzo mogła o co trudno je winić. Tym razem jednak coś pękło i nie zmienią tego te niby przeprosiny (które dobrze ktoś na facebooku podsumował parafrazą pewnego dowcipu "stało się to się stało, na chuj drążyć temat?").
Tak jak pisałem wcześniej wiele osób nie rozumie (albo nie chce rozumieć) o co tak naprawdę poszło. Stąd też ten tekst. Niepotrzebne moim zdaniem było tworzenie strony na fb "kto ma zajawę nie kupuje w ave". Teraz matoły się kłócą o to kto jest bardziej "zajawkowy" i licytują się kto więcej rzeczy kupił w ave czy czego tam jeszcze nie robił bez uszczerbku na swoim zaangażowaniu w jazdę (czekam aż ktoś napisze, że stracił tam cnotę). Nie w tym rzecz. Chodzi o pewne zasady, których zwyczajnie się nie łamie. Czasem po prostu warto być człowiekiem a nie tylko korporacyjną maszynką do generowania zysków bo daleko się w ten sposób nie zajedzie. Może pan "głowa do interesów" się tym nie przejmuje bo jak minie moda to spakuje manatki i weźmie się za jakąś inną branżę. Duża część obecnych kolorowych ave-dzieciaków nie będzie już wtedy "in bmx we trust" a ci z was którzy zostaną przejrzą w końcu na oczy. Zobaczycie, że to co nazywacie "wspieraniem sceny" to tak naprawdę wspieranie mody i własnego portfela. Jakby na to nie patrzeć wszyscy jedziemy na tym samym wózku i nie da się wiecznie spłycać tematu jedynie do darmowych stickersów i odmalowania walącego się skateparku.stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-14791892332452841332012-11-18T23:47:00.002+01:002012-11-19T11:43:21.922+01:00Bmx freestyle awards a sprawa płaskaWczoraj odbyła się trzecia edycja bmx freestyle awards. Takie bmxowe Oskary. Najpierw internauci głosują na swoje typy a potem z wyłonionych pierwszych piątek sędziowie wybierają tego najlepszego. Zadanie to jest oczywiście trudne bo bmx to nie podnoszenie ciężarów ani bieg na 100 m gdzie wyłonienie zwycięzcy ogranicza się do odczytania uzyskanego rezultatu. Czy jest w ogóle możliwe w niektórych przypadkach określenie jaki styl jazdy jest lepszy? Pomińmy to jednak, tłumy na gali (a także ilość oddanych w necie głosów) pokazują, że jest na to jakieś społeczne zapotrzebowanie. Trochę nieszczęsna pozostaje jednak formuła głosowania. Najlepiej to widać w kategorii young blood, gdzie zwycięzca wg publiczności, uzyskał jakieś półtora tysiąca głosów. Dla porównania we flacie Łowka chyba jako jedyny przekroczył setkę a połowa startujących pewnie nawet nie miała pojęcia o samym konkursie (Malina np. dowiedział się na miejscu). Inaczej mówiąc był to raczej konkurs popularności. Jak w amerykańskich serialach o nastolatkach z high school. I nie zgodzę się przy tym z Jamajem który narzekał, że polski flat jest w tak słabej kondycji, że wśród piątki nominowanych znalazł się Patison, który nawet nie jeździ flatu. Słabą kondycją wykazali się sędziowie którzy sami zgłaszali część kandydatur a resztę dodawali na życzenie głosujących. Skoro na pierwotnej liście znalazł się Patison a nie było na niej ani Micha ani Maksymiliana to sorry, ale jak mam traktować to poważnie? Tu nawet nie chodzi o znajomość tematu ale zwykły brak chęci. W tym roku odbyły się aż dwie flatowe imprezy. Wystarczyło zerknąć na ich wyniki. Oczywiście flat jest nieco undergroundowy a raczej powiedziałbym cechuje się takim zdrowym podejściem, gdzie wciąż najbardziej liczy się zwykły fun. Łowka wygrał bo to było wiadome od początku. Obiektywnie patrząc tak czy inaczej zasłużył, dostał też najwięcej głosów. Ale tak jak rok temu oddał statuetkę Kraszowi tak tym razem odbierając powiedział, że przekaże ją Michowi bo ten powinien po tylu latach zostać jakoś doceniony. Podejrzewam, że wiele osób widziało jego jazdę po raz pierwszy właśnie na gali, na tej kilkudziesięcio-sekundowej prezentacji. Z drugiej strony czy flat potrzebuje akurat takiej formy promocji? Co to właściwie zmienia? Prestiż samej statuetki też jest raczej "taki sobie" skoro kategoria flat na awardsach nie miała nawet sponsora...stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-61136839395606615822012-11-06T20:24:00.002+01:002012-11-06T20:26:16.113+01:00KamuPlan był taki aby wreszcie coś ponagrywać. Jak to bywa z planami niezbyt wypalił, więc od razu wrzucam nasze dzisiejsze wypociny z kamuflage'u bo i tak do żadnego sensownego editu się nie nadają a dawno nic nowego nie dawałem.<br />
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="224" mozallowfullscreen="mozallowfullscreen" src="http://player.vimeo.com/video/52942292?badge=0" webkitallowfullscreen="webkitallowfullscreen" width="398"></iframe> <br />
<a href="http://vimeo.com/52942292">kamu</a> from <a href="http://vimeo.com/user427783">koczkodan</a> on <a href="http://vimeo.com/">Vimeo</a>.stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-81947218769368542732012-11-04T14:11:00.001+01:002012-11-04T14:19:09.887+01:00Ile ma mieć cali bmx?<a href="http://sphotos-c.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/522353_104316133065811_384033030_n.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="233" src="http://sphotos-c.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/522353_104316133065811_384033030_n.jpg" width="200" /></a>
<br />
<i>"Ekipa złożona z osób jeżdżących zbyt dziwnie, żeby trafić gdzie indziej i zbyt długo, żeby nie być w żadnej ekipie."</i><br />
<br />
Wkrótce więcej a na razie dwa krótkie filmiki od Witka a także wyjaśnienie genezy tej nieco dziwnej nazwy teamu.<i><br />
<br />
<a href="http://www.facebook.com/IleMaMiecCaliBmx" target="_blank">http://www.facebook.com/IleMaMiecCaliBmx</a></i>stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-31254845256445832672012-10-27T01:15:00.001+02:002012-10-27T11:37:35.576+02:00Punk-rock jest czarny, czyli muzyczne wspominki #1Tak jak kiedyś pisałem ta strona, RBC, to nie tylko rower ale wszystko co go mniej lub bardziej dotyczy. Wszystko co mniej lub bardziej dotyczy mnie samego. W tym muzyka. Idzie zima, jazdy będzie coraz mniej, więc postanowiłem trochę poprzynudzać o płytkach które w jakimś tam stopniu na mnie wpłynęły. Na pierwszy ogień pójdzie <b>"Rock For Light" Bad Brains</b>. Album z 1983 roku, czyli starszy ode mnie o 4 lata a usłyszałem go po raz pierwszy mając lat... 15? Może 16? Nieważne. Kaseta (bardzo popularny wtedy nośnik) wpadła mi w ręce dosyć przypadkowo. Bad Brains poznałem za pośrednictwem internetu. Jakieś strony gdzie ludzie umieszczali muzykę, ściągało się do tego specjalnego klienta i pobierało z prędkością od 2 do 4,5 Kb/s pojedyncze kawałki. Wpisując nazwy które gdzieś tam od kogoś usłyszałem/przeczytałem w necie poznałem takie wynalazki jak Minor Threat, Exploited, Circle Jerks, Dead Kennedys, Black Flag czy właśnie Bad Brains. Pierwszy kawałek kapeli z DC jaki usłyszałem to "Pay to Cum" i to był szok - od razu wiedziałem, że chcę więcej. Jako ciekawostkę dodam, że słuchałem tych kilku ściągniętych kawałków chyba z rok zanim dowiedziałem się, że goście są czarni - szok po raz drugi. Wersja "Pay to Cum" na którą trafiłem pochodziła z płytki "Black Dots" zawierającej nagrania z sesji przed ich oficjalnym debiutem i była o niebo lepsza od tej którą na owym debiucie można było usłyszeć. Podobnie było z resztą kawałków bo niestety album "Bad Brains" z 1982 roku miał fatalne brzmienie (tak jakby ktoś nagrywał go zza ściany). Zanim jednak usłyszałem "Black Dots" w całości, trafiłem na allegro na "Rock For Light" za jakieś śmieszne pieniądze. Kupiłem. Kaseta była wydana na początku lat '90 przez jedną z tych polskich firm które miały w dupie prawa autorskie ale, że polskie ustawodawstwo nie znało wtedy takiego pojęcia, wydawnictwa były sprzedawane normalnie w sklepach. Oczywiście ja kupiłem ją o wiele później "z drugiej ręki" nawet nie wiedząc, że płacę za "oryginalnego pirata", ale mniejsza z tym. 20 kawałków (część znana z debiutu), w tym 16 z nich to szybki hardcore-punk, 3 to reggae w starym, dobrym stylu i jeden instrumentalny dubik na koniec. I nie ma co pisać które lepsze, które gorsze - tu nie ma słabych numerów! To co najbardziej lubię w tej płycie to brzmienie. Kurewsko czyste, raczej niespotykane na punkowych płytach z tamtych czasów. Jakbym miał je do czegoś porównać to z polskich płytek może pierwszy Post Regiment? Tyle, że ten ukazał się 9 lat później. Takie a nie inne brzmienie płyty pozwala usłyszeć, że chłopaki naprawdę potrafili grać. Solówki może niezbyt wymyślne ale tak charakterystyczne, że chyba bardziej się nie da. Sekcja rytmiczna chodzi jak w zegarku. No i wokal. Najbardziej kontrowersyjna sprawa. H.R.'a albo się kocha albo nienawidzi. Jednak kiedy słucha się płytki i po krótkim, wściekłym "Joshua's Song" gdzie wokal drze się jak opętany przychodzi reggaeowy, delikatnie zaśpiewany "I and I Survive" (mój ulubiony kawałek Bad Brains w tej stylistyce tak BTW) to szczęka opada na podłogę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wersja z owej kasety to reedycja z 1991 roku. Jak to bywa w przypadku reedycji są dodatkowe kawałki (trzy nawiasem mówiąc), inna kolejność utworów ale to nie wszystko. Nie wiem po kiego wała, ale przy okazji postanowiono płytkę przyspieszyć. Przyznam się bez bicia, że dowiedziałem się o tym niedawno i po zapoznaniu się z materiałem w oryginalnej wersji stwierdzam... że jest jeszcze lepszy! Nie są tak podbite wysokie tony, jest więcej basu, wokal brzmi bardziej naturalnie a reggaeowe kawałki mają lepszy mix. Na deser otwierający płytkę "Coptic Times" w wersji oryginalnej, nieprzyspieszonej.<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="224" src="http://www.youtube.com/embed/gtZgcaIxFkg?fs=1" width="398"></iframe><br />stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-80209377677523114982012-10-22T15:04:00.000+02:002012-10-22T21:20:55.654+02:00Królik i ec4, czyli jesienne jamowanieMiałem wspomnieć w paru słowach o jamie z królika który odbył się przed tygodniem, ale jakoś w między czasie dowiedziałem się o imprezie na ec4 trails w Łodzi z której wróciłem wczoraj wieczorem, więc nie będę już tego rozbijał na dwa wpisy. Zachowajmy jednak chronologię i na pierwszy ogień weźmy jam w kamuflage skatepark. Tym samym na który narzekałem ostatnio jako "skateboards only". Jak widać właściciele poszli po rozum do głowy i przynajmniej na okres zimy postanowili wpuścić na salony także 20". Z tej okazji warszawski instytut bmx (czyt. Ząbi) oraz bunny hop zorganizowali całkiem sympatyczna imprezę z jeszcze sympatyczniejszymi nagrodami w postaci różnego rodzaju przetworów: ananasy, ogórki, pasztet i jakże by inaczej - dżem, znalazły się w ogromnym pudle do którego prl i allday także dorzucili jakieś fanty. Warto wspomnieć, że to drugi jam z królika. Poprzedni również miał miejsce w kamuflage skatepark, ale jeszcze tym starym, w Blue City. I był ostatnią imprezą jaka się tam odbyła przed jego zamknięciem. Tym razem okoliczności były bardziej sprzyjające bo jam zamiast coś kończyć, dał początek. Nie wiem jak to wyjdzie w praktyce bo tradycyjnie deskarze coś tam jęczą o niszczeniu przeszkód ale to standard. Zresztą zużycie przeszkód to coś normalnego niezależnie od tego czy jeździ się po nich na desce czy na rowerze. No chyba, że ktoś przyjeżdża tam tylko po to, aby pograć w skate'a na kawałku płaskiego podłoża (najlepiej tak, aby zablokować najazd na przeszkody)... W każdym razie już podczas pierwszej konkurencji, rozegranej na dwóch quarterkach (jeden z półką i płyciutkim sub boxem, drugi z wallem) Oskier i Zombik pokazali, że chociaż park jest mały to daje sporo możliwości. Swoje dorzucili też Wróbel i Maniek a potem zaczęła się sieka na sekcji streetowej. "Sieka" to dobre słowo, bo chaos był taki, że wszyscy wpadali tylko na siebie. Mimo to poleciało kilka kos, w tym te Krasztesta który tradycyjnie połączył street z flatem. Potem trochę się rozluźniło, większość dzieciaków rozjechała się do domów i można było normalnie pojeździć. Zawody przeniosły się na quarter i nawet Kuba dał się namówić do wzięcia w nich udziału. Na koniec jeszcze Wróbel postanowił zrobić <a href="https://vimeo.com/51384178" target="_blank">taką oto akcyjkę</a> i pomału można było się zbierać. Impreza jak najbardziej udana, sporo osób (pomimo tego, że jam został oficjalnie ogłoszony na ostatnią chwilę), przyjemny parczek, luźna atmosfera... Czego chcieć więcej?<br />
Jeżeli druga edycja jamu z królika była słabo nagłośniona, to co powiedzieć o tej na ec4? Jasne, Witek coś nam wspominał już na Balticach, że jam, że w listopadzie... Tymczasem wypadło na drugą połowę października a info pojawiło się praktycznie tylko na fanpejdżu łódzkich trailsów i na bunny hopie (dzień przed imprezą). Ale czy to ważne? Ci co mieli się dowiedzieć i tak się dowiedzieli i chociaż w porównaniu z imprezą sprzed tygodnia frekwencja nie była oszałamiająca to nie ma co narzekać. W planach nie było żadnych contestów, zawodów, nagród. Po prostu zwykłe trailsowanie, jazda po pumptracku a na koniec ognicho. I git. Pogoda do biwakowania była świetna, jako że chłopaki wstrzelili się w chyba najcieplejszy październikowy weekend. Ze skakaniem było trochę ciężej bo hopy nie do końca wyschły ale Wróbel a także lokalsi z Witkiem i Bączkiem na czele latali aż miło. Od siebie dodam, że ogrom ec4 trails niemal zwalił mnie z nóg. Widziałem wcześniej zdjęcia, filmiki itp. ale wrażenia na żywo są jeszcze lepsze. Nie będę teraz opisywał co i jak bo Witek wam to wszystko przedstawi w poscastowym materiale który nakręciliśmy i który mam nadzieję, że wjedzie na serwery szybciej niż te poprzednie. Szkoda, że nie mieliśmy jakiegoś reflektora aby nagrać to co działo się w nocy. Szalona jazda po pumptracku w egipskich ciemnościach i wybuchający kanister z benzyną na nagraniach obecne są raczej tylko jako audio i chociaż ten ryk potępieńców na pewno robi wrażenie to nawet w najmniejszym stopniu nie oddaje szaleństwa tamtego wieczoru. W niedzielę jeszcze trochę ponagrywaliśmy, Wróbel rozwalił sobie kolano (mam nadzieję, że nic poważnego), Bączek cierpliwie wypełniał nasze polecenia latając cała trasę z milion razy abyśmy mogli jak najlepiej przedstawić ją na filmie... I to w zasadzie wszystko. Pozdro dla chłopaków za zbudowanie tak fantastycznego spotu własnymi rękami, dla Bączka za gościnę i pyszne śniadanie i dla wszystkich którzy się tam pojawili i stworzyli mega atmosferę. stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-29768552174470796612012-10-12T23:46:00.001+02:002012-10-12T23:47:02.555+02:00NaklejkiPróbna partia i od razu w kolorach nie dla biedaków.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYMipfC-52ui9QGlVvzh-rt9yAfniXJvDmig0oOE44RygPAL3kOySg3f0HmtxaM27ade9_sTnn36uMOlVqVegDvtoZ3f-rKUSgjosGbqSyQEM4hUVZCeL2OQyTASm2WWuOMWkszqWJyJM/s1600/281135_497044416987047_59925017_o.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYMipfC-52ui9QGlVvzh-rt9yAfniXJvDmig0oOE44RygPAL3kOySg3f0HmtxaM27ade9_sTnn36uMOlVqVegDvtoZ3f-rKUSgjosGbqSyQEM4hUVZCeL2OQyTASm2WWuOMWkszqWJyJM/s400/281135_497044416987047_59925017_o.jpg" width="400" /></a></div>
<br />stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-23602846977359764072012-10-08T15:06:00.002+02:002012-10-08T15:32:15.358+02:00Nic nie może przecież wiecznie trwać...<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="224" src="http://www.youtube.com/embed/wvuA4EQ-Sjo?fs=1" width="398"></iframe><br />
<br />
Powyższy filmik jest całkiem zabawnie zmontowany i potrafi poprawić humor. Problem w tym, że te opary absurdu sączące się z ekranu są jak najbardziej prawdziwe. Tak jest: sprytny zarządca skateparku wymyślił sobie że zaoszczędzi na takim banale jak magazyn w którym można upchnąć wszystkie swoje graty. Przecież pomiędzy przeszkodami jest wystarczająco miejsca aby ten cały stuff przezimować. Kiedyś czymś zupełnie dla mnie niezrozumiałym była sama konstrukcja rodzimych skateparków. Nawet gdzieś w czeluściach tego bloga możecie znaleźć zdjęcia takich potworków z przeszkodami do kolan, bankami pod kątem 45* czy też tzw. mini-veratmi (szerokość minirampy, kąty jak na vercie)... Pod tym względem sporo się zmieniło. I chociaż dalej można zaobserwować tendencje do stawiania małych skateparków w każdej dzielnicy czy małych miasteczkach, zamiast jednego większego, krytego, lepszego... To jednak jest lepiej niż było. Oczywiście przez te wszystkie śmieszne atesty obiekty te są niewspółmiernie drogie a kilka firm ma praktycznie monopol. Pomimo tego skateparki przestały wyglądać tak jakby były tworzone na złość jeżdżącym. "Chcieliście skatepark? No to macie a teraz płaczcie!" Dlatego bazowo te kilka krytych parków w Polsce nie prezentuje się aż tak źle. Oczywiście, taka jutrzenka nie jest zbyt dobrze rozplanowana jeżeli ktoś nie jest parkowcem i nie obraca się w lewo, ale ten problem wydaje się śmieszny kiedy popatrzymy na odpadającą sklejkę i odstające kątowniki. Nowy kamuflage skatepark w blue city jest mniejszy niż jego poprzednik, przeszkody są typowo pod dechę, zresztą rowerom i tak wstęp wzbroniony*. Słabo? To i tak nic, spójrzcie na cennik (20 zł/dzień w soboty i niedziele!). Do czego zmierzam: kiedy doczekaliśmy się miejsc w których da się jeździć/dałoby się jeździć przy regularnych remontach, pojawia się inny problem, którym jest umiejętne zarządzanie takim obiektem. Niestety, wkrada się wtedy typowo polska pazerność. Ponieważ krytych, całorocznych skateparków jest wciąż mało to po co się wysilać? Nie trzeba dodawać nowych przeszkód, nie trzeba naprawiać tych starych (do momentu aż ktoś sobie nie zrobi krzywdy, ale przecież nie zrobi, prawda?). Można też zatrudnić najdurniejszego ciecia na świecie aby tego burdelu pilnował (pozdro dla pana z Wrocławia, który pracował tam w okolicach 2007 roku o ile nie pracuje tam dalej). Klient może być traktowany jak gówno bo przecież nie pójdzie brodzić swym rowerem w śniegu po pas. W lato natomiast jak bumerang wraca tutaj temat streetu jako braku alternatywy w postaci skateparków. Oczywiście często są to takie wygodne tłumaczenia streetowców którzy nawet gdyby mieli najlepsze skateparki to i tak szlifowaliby poręcze i murki na mieście. Z drugiej strony faktycznie szkoda kasy (a często także zdrowia) aby jeździć na rozpadającej się jutrzence czy lawirować między krzesłami ogrodowymi i go-kartami na pedały w Myślęcinku. Za chwilę przyjdzie zima i nie będzie takiego wyboru a chciwi właściciele tych przybytków już zacierają ręce. Pytanie czy kiedyś się to zmieni? Nie, dopóki nie zmieni się nasza polska mentalność. Nastawienie na krótkotrwały szybki zysk i pozostawianie za sobą zgliszczy to droga donikąd. Wydymasz ludzi raz, dwa a co potem? Zarobisz tyle hajsu aby zacząć jakiś nowy intratny biznes polegający na przycinaniu "frajerów" ale wśród pewnej grupy będziesz już skończony. A jak powinie ci się noga to leżysz i nikt z tych wydymanych ci ręki nie poda. Co jednak zrobić gdy przykład idzie z góry?<br />
<br />
*- tutaj akurat ma się coś tej zimy zmienić. <a href="http://www.facebook.com/WarszawskiInstytutBmx?ref=ts&fref=ts" target="okno">Warszawski instytut bmx</a> i <a href="http://www.bunnyhop.pl/" target="okno">bunny hop</a> szykują też jakiś jamik na tę okazję. Ząbi pisał coś na fejsie o 13 października ale na razie brak jakiś konkretów, więc śledźcie powyższe stronki bo niebawem powinno się coś pojawić.stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-26042452323825827892012-09-29T21:56:00.002+02:002012-10-01T14:00:09.115+02:00Parę słów (i ruchomych obrazków) po Baltic GamesOd Balticów minęło już sporo, ale z uwagi na świeżo złożony podcastowy bonus (który podobnie jak pełen piąty odcinek Bmx Podcast Video macie na dole tego przydługiego tekstu) pozwolę sobie na pewnego rodzaju podsumowanie.<br />
Do Trójmiasta pojechałem razem z Cyrylem i Witkiem w czwartek, czyli w pierwszy dzień imprezy. Przez wspaniały plan dojechania na miejsce o jakieś marne 10 zł taniej niż bezpośrednim ekspresem, utknęliśmy w Olsztynie gdzie mieliśmy przesiadkę. Sam za tym planem obstawiałem, więc tym bardziej poirytowany siedziałem na skąpanym słońcem peronie wyczekując pociągu który zabierze nas do Gdańska. Peronie na stacji widmo wypadałoby dodać, bo poza panią w małym sklepiku nie było tam nikogo z obsługi. Dlatego też bez obaw o sokistów Witek naznaczył kołami dworcowe budynki a Cyryl sprawdził wytrzymałość krawędzi peronu grindami. Mimo godzinnego opóźnienia byliśmy jednak na czas bo organizatorzy imprezy poszli nam na rękę fundując wszystkim jeszcze większą obsuwę. Pierwszego dnia nie było zbyt wielu ludzi ale to zrozumiałe. Mieliśmy w końcu czwartek a w planach były jedynie kwalifikacje oraz trening zaproszonych zawodników gdzieś pod wieczór. Mimo to skatepark przed Ergo Areną, stoiska proletaryatu, allday, dartbmx (nie mylić z dartmoorem!) i innych, wielka poducha w którą można było cisnąć flipy, trampbike od ave i inne atrakcje już wtedy cieszyły się całkiem niezłym zainteresowaniem. To pewnie byłoby większe gdyby nie padający co jakiś czas deszcz, ale na szczęście kolejne dni były już słoneczne. Wróćmy jednak do zawodów i pierwszej rzeczy przez którą poczułem się zawiedziony: nigdzie nie było rozpiski kto i w jakiej kolejności startuje w kwalifikacjach. Tzn. ok, rozpiskę taką mieli Jamaj z Catfishem (tak jest, z <b>tym</b> Catfishem!) oraz czwórka sędziów (Łowka, krakowski Maciek freecoasterowiec, Maniek z Pzn i Suszczen jakby to kogoś interesowało). Czy raczej dwie rozpiski, bo ponoć były tam pewne rozbieżności. Trochę słabo to wygląda kiedy porównamy Baltic Games do Simple Session gdzie już na kilka dni przed imprezą można sobie takie rzeczy spokojnie sprawdzić w necie. Dlaczego odnoszę się do SS? Bo odwoływanie się do jakichkolwiek innych zawodów organizowanych nad Wisłą chyba nie ma tak naprawdę sensu. Przyznam, że były to moje pierwsze Baltici więc nie wiem jak było w poprzednich latach. Wiem jednak, że w tym roku miało już być konkretnie, z pompą, "światowo" (a przynajmniej "europejsko"). To dlatego po raz pierwszy BG miało miejsce w hali, park był większy, bilety kosztowały więcej (ja akurat wlazłem za free, więc nie będę się wypowiadał czy cena była adekwatna czy też nie), na majku szalał Catfish a wszystko to wspierał monster energy który przywiózł ze sobą takie persony jak Greg Illingworth (RPA), Kevin Peraza (USA) czy przede wszystkim wabik na wszystkie <strike>emo</strike> hipsterskie gówniary - Harry Main (UK). Pozostałe nazwiska też robiły wrażenie: Drew Bezanson (CAN), Daniel Dhers (VEN), Brian Kachinsky (USA), kilku prosów z Anglii, że o tych z Czech, Słowacji, Niemiec albo z krajów na wschód od Polski nie wspomnę (a i jakiś rodzynek z Meksyku jak Daniel Sanchez też się trafił). Dlatego oczekiwania przed imprezą były spore. Jasne, Simple Session ma dłuższą tradycję a nazwiska które pojawiły się wyżej to na nim standard. Jednak chyba o to chodzi aby równać do najlepszych? Dlatego brak informacji o startujących (nie licząc tych zaproszonych, chociaż dokopać się do tego też nie było tak łatwym zadaniem) uważam za poważny minus. Podobnie jak brak transmisji z pierwszego i drugiego dnia BG. Eliminacje pokazały ponadto, że podział zawodników na "zaproszonych" i resztę też był nie do końca przemyślany. Pewnie oglądając ostatni video podcast myśleliście sobie, że Suszczen słodził trochę swojemu team riderowi, że przesadzał. Ja mimo swojej całej awersji do darta (który nie jest dartmoorem, zapamiętajcie to sobie!) podpisuję się pod tymi słowami w stu procentach. Tak, "koleś zniszczył". Kwalifikacji całych nie oglądałem, raczej snułem się po obiekcie zmęczony podróżą. Przejazdy Vikorsa Kronbergsa miałem jednak okazję oglądać w całości i zwłaszcza jeden z nich (już nie pamiętam czy pierwszy czy drugi) to prawdziwa kosa za kosą. Ogromny front na największym jump boxie, flairwhip, 720, backflip double whip - wszystko czyściutkie, jedno po drugim i na mega wysokości. W finale już nie poszło tak dobrze (nerwy, zmęczenie, "sopockie powietrze" o którym wspominał Cyryl w rozmowie z Pirobojem?), ale po kolei. Wszakże był jeszcze dzień drugi, czyli półfinały i kolejna organizacyjna wpadka. Okazało się, że pierwszego dnia nie wszyscy zapisani do zawodów zostali wyczytani a ponieważ głupio byłoby ich wydymać w ten sposób (80 zeta wpisowego piechotą nie chodzi) automatycznie dostali się do półfinału. "Szczęśliwcami" o ile mnie pamięć nie myli byli Cisek i jeszcze dwóch czy trzech innych riderów. "Szczęśliwcami" bo nikt nie przekreślał ich szans na to aby dostali się do półfinału w bardziej tradycyjny sposób a teoretycznie stracili przez to jeden przejazd - dodatkowa minuta sławy też ma swoją scenę. A właśnie: piszę i piszę, a nie wspomniałem ani słowem o tym jaką formę miały same przejazdy. Była to pewnego rodzaju hybryda klasycznego startu w stylu "masz tyle a tyle czasu, jeździj aż się skończy" a modnej od jakiegoś czasu bardziej "jamowej" formy. Innymi słowy 2 przejazdy chyba po minucie każdy, ale zawodnicy byli podzieleni na czteroosobowe grupy (dzięki czemu krócej czekali między pierwszym a drugim wyjazdem na park). I o ile do samej formy ciężko się przyczepić to odmierzanie czasu pozostawiało wiele do życzenia... Ja wiem, że tak jest zawsze. Sam pamiętam jak zgrywałem z kamery przejazdy z Jutrzenka Comeback (do obejrzenia gdzieś w czeluściach youtuba) i ten Wróbla miał 4 minuty a kogoś innego dwie (z czego oczywiście u Wróbla te dwie to czajenie się do jakiegoś killera na koniec, więc można to przeboleć). Wiem, że model odmierzania czasu rodem z Cicle of Balance (całość do obejrzenia <a href="http://www.redbull.com/en/bike/stories/1331575874015/watch-red-bull-circle-of-balance-live" target="_blank">tutaj</a> - polecam!) byłby ciężki do wcielenia na zawodach z tak dużą liczbą uczestników, a park to nie flatland. Wiem też, że z powodu obsuwy czasowej trzeba było się streszczać. Tylko dlaczego niektórzy ze startujących nie dostali nawet obiecywanego im minimum? Dobrze, dość tego narzekania bo wyjdzie na to, że impreza była kompletną klapą. A nie była. Poziom drugiego dnia był jeszcze wyższy niż pierwszego. Z konkretnych sztuczek/przejazdów warto pochwalić Piro który zaliczył między innymi czyściutką hard 360 z fifti pod górę. Ten (i parę innych równie sympatycznych trików) sprawiły, że jako jedyny (!) "czysty" streetowiec awansował do finału. Oprócz niego z Polaków dostali się jeszcze Skejcik, Leszczu i Szamanek. Na pochwałę zasługuje też moim zdaniem skatepark. Większy niż w poprzednich latach z całkiem dobrze zachowanymi proporcjami pomiędzy częścią streetową a tą do latania na jumpboxach/quarterach. Witek z tego co pamiętam narzekał w którymś podcaście na brak klasycznej mini rampy. Ja dodałbym trochę za prosty układ który sprawiał, że park nie dawał takich transferowych możliwości jak choćby ten z tegorocznego simpla. Prosi narzekali też trochę na duży jumpbox ale ostatecznie został przesunięty i chyba wszyscy byli w miarę zadowoleni. Reasumując był to jednak całkiem spoko, typowo contestowy park i mimo, że nie byliśmy świadkami żadnych "first time'ów" to przejazdy zwłaszcza w finale były przyjemne dla oka. No to teraz znowu trochę ponarzekam. Dzień trzeci i ostatni to już znacznie więcej ludzi i znacznie zaostrzona praca ochrony. O ile pierwszego dnia na teren przed Ergo (stoiska, ogólnodostępny skatepark) wszedłem przez nikogo nie zatrzymywany, tak trzeciego nie wpuszczali już nikogo bez specjalnej opaski. A tych było kilka rodzajów: vipowskie, nie-vipowskie, dla sędziów, zawodników, jednodniowe papierowe... My mieliśmy do dyspozycji jedną vipowską (dla mnie abym mógł łazić z kamerą po parku i wejść na platformę) i dwie zwykłe. Oczywiście człowiek-survival czyli Witek zaraz załatwił sobie jakąś lewą vipowską. Oprócz tego znalazł pedały w koszu na śmieci (całkiem sprawne), wyczarował skądś lekko przyschnięte resztki pizzy (nie narzekam, też zjadłem), wprowadził nas na stołówkę dla pro (darmowe żarcie i piwo!), znalazł gustowny płaszcz wracając z aftera i przemycił na Ergo tony jedzenia i picia (jeszcze zanim odkryliśmy to za friko). Cyryl nie był tak obrotny i trzeciego dnia ze zwykłą opaską ochroniarz nie chciał go wpuścić do press-roomu. Oczywiście bardzo miła pani ogarniająca to wszystko szybko rozwiązała sprawę dając mu jakaś dodatkową papierową opaskę, ale czy tak trudno było zrobić osobny kolor dla mediów? Może się czepiam, może to na co narzekam to szczegóły, ale te szczegóły często stanowią różnicę. Wracając do zawodów finał odbył się już chyba bez większych opóźnień a z ciekawszych akcji można wspomnieć truck driver drop z największego quartera Bezansona, transfer poza skatepark Illingwortha, wysoką dekadę na quarterze Perazy, potrójnego tailwhipa Daniela Tünte (GER), triple trucka Jacka Clarcka (UK) czy 360 whipa do late 360 Dhersa. O flarze drop in Maina już nawet nie piszę bo pewnie wybudzony w środku nocy zrobiłby ją perfekcyjnie, więc chociaż widziałem ten trik po raz pierwszy w życiu (w sensie, że na żywo) to mam świadomość, że dla wykonującego była to drobnostka. Z Polaków najlepiej wypadł Skejcik (min. flair barspin) i zgarnął za to osobną nagrodę. Widzę tutaj ukłon w stronę Simple Session i to bardzo dobry ukłon, bo impreza poza pokazaniem polakom zagranicznych prosów wspiera też w jakiś sposób lokalną scenę i mobilizuje rodzimych riderów do tego aby zaprezentowali się z jak najlepszej strony. Dziwi mnie tylko kolejność startujących w finale bo o ile dobrze pamiętam nie miała wiele wspólnego z tym jakie miejsca zajęli zawodnicy w półfinale. Dzięki temu uzyskaliśmy "polską czwórkę" ale czy było to konieczne? Zawody wygrał Drew, drugi był Main a trzeci Dhers. Sędziowanie było chyba spoko bo nie słyszałem jakiś większych zarzutów co do wyników. Oczywiście zawsze są jakieś różnice zdań ale porównując to z krzykiem jaki towarzyszył niektórym imprezom z przeszłości śmiem twierdzić, że tym razem było nad wyraz spokojnie. Na koniec był oczywiście best-trick i kolejna rzecz do której się przyczepię. Nie będzie to jednak przytyk w stronę organizatorów bo wynikało to po prostu z powielania wzorców z innych, o wiele większych zawodów (i nie mam tu na myśli jedynie SS). Po pierwsze best-trick na dobrą sprawę nie jest już best-trickiem. Powinno to się nazywać raczej best-trick<b>s </b>bo nagradzana jest nie jedna sztuczka a kilka tych najlepszych. I o to pretensji nie mam, bo czasem nawet trudno wybrać coś co jest najlepsze. Z drugiej strony można było chociaż podjąć próbę... Druga sprawa to forma, czyli klasyczny jam-chaos. Wszyscy jeżdżą na raz, wpadają na siebie, przeszkadzają sobie i chociaż ograniczają się tylko do części parku to nie sposób wszystkiego ogarnąć i łatwo coś przeoczyć (tyczy się to także komentujących-oceniających, chociaż tym razem chyba nic większego nie uszło ich uwadze - gratsy Catfish & Jamaj!). Ja zaobserwowałem między innymi dekadę Perazy najpierw w górę a potem w dół banku, próby 180 do backward ice do tooth bonka Kachinskyego (nie wiem czy w końcu siadło), Sępa z whiplashem z sekcji streetowej na płaskie, Piro z fifti do over 180... Nie widziałem za to tricków Ząbiego (rodeo, condor na murku w dół i coś jeszcze) który chwalił mi się, że zgarnął więcej kasy niż Brian. Potem przenieśliśmy się na mniejszego jumpboxa (taki trochę step-up bym powiedział) gdzie nie było już problemu z wpadaniem na siebie no ale właśnie... Czy takie ścisłe wytyczne na czym ma się odbyć best-trick są aby na pewno dobre? Ok, unikamy w ten sposób decydowania co lepsze: kombo grindów czy jakaś sieka w powietrzu. Przy jam session łatwiej też ogarnąć co się dzieje na parku. Z drugiej strony zabija się wszystkie chore próby transferów, dropów itp. Wróćmy jednak na jumpbox gdzie mogliśmy między innymi podziwiać podwójnego backflipa (no, lekko podpartego ale Catfish dał hajsy więc wychodzi na to, że zaliczony) a także efektowne gleby przy decade to late 360 Perazy (+ skoszenie lampy bodajże Urosa z Ave) czy frontflip tailwhip Kronbergsa. I tyle. Oczywiście można napisać jeszcze sporo o samej imprezie (a jeszcze więcej o afterach na sopockim molo, ale zostawię to jako KMWTW i PDK) jednak nie będę was zanudzał. Impreza była jak to zauważył Witek bardzo komercyjna. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy, jednak pomimo tych drugich fajnie, że coś takiego odbyło się w Polsce. Wbrew temu co czytałem później u niektórych na fejsie nie zauważyłem jakiejś poważnej wtopy jeżeli chodzi o frekwencję. Może na streamingu było widać trochę pustych miejsc, ale ludzi przewinęło się przez te 3 dni naprawdę sporo. I były to zarówno rodziny z dziećmi jak i osoby jak najbardziej z "klimatów". Części z nich nie widziałem już baaardzo dawno i naprawdę cieszę się, że na siebie wpadliśmy czy to na Ergo Arenie czy też podczas aftera. Bawiłem się świetnie i mimo tego, że trochę ponarzekałem w niniejszym tekście, to nie mogę się doczekać kolejnej edycji. Do zo za rok a poniżej jakieś materiały video. Być może ostatnie w tej formie.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijcdzE5oofP8VpVrNPYlEMQVr7XYj6hqo-d6UL808yCtWP0DzYX6dSq1Cf7B2wfVIsPxbfzCROzzYyQumFT7_NuHH-sj0JkM3YkoCVoF-sSzMrqth27TQpEuZHMaRb5ilsvwhVQYBLxug/s1600/catfish.jpg" imageanchor="1"><img border="0" height="306" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijcdzE5oofP8VpVrNPYlEMQVr7XYj6hqo-d6UL808yCtWP0DzYX6dSq1Cf7B2wfVIsPxbfzCROzzYyQumFT7_NuHH-sj0JkM3YkoCVoF-sSzMrqth27TQpEuZHMaRb5ilsvwhVQYBLxug/s400/catfish.jpg" width="400" /></a><br>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="224" src="http://www.youtube.com/embed/pDRSWHTpal0?fs=1" width="398"></iframe><br /><br>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="224" src="http://www.youtube.com/embed/kI9sr1QdOTw?fs=1" width="398"></iframe>stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2020622954334045802.post-41893605860892879162012-09-28T13:54:00.003+02:002012-09-28T13:57:00.505+02:00Tymczasem w 2003...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxq7sNHOtOdpybqmQCUwsIMN6a553tcaGLvb3YD_5ilwLGWp8lLvnVIf6Lc6N6qLAIYbZVxdK_w96usa6paeYn7co-CNzu3jnCNzHepWuEZG1BBtvZ5N3t3ChF1PJShz23ABsKq6_ym4I/s1600/DSC00004.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxq7sNHOtOdpybqmQCUwsIMN6a553tcaGLvb3YD_5ilwLGWp8lLvnVIf6Lc6N6qLAIYbZVxdK_w96usa6paeYn7co-CNzu3jnCNzHepWuEZG1BBtvZ5N3t3ChF1PJShz23ABsKq6_ym4I/s400/DSC00004.JPG" width="400" /></a></div>
<br />stasiekhttp://www.blogger.com/profile/05889583467260299269noreply@blogger.com0