wtorek, 23 grudnia 2014

Yeahbunny #4

Minęło parę dni, ochłonąłem, to mogę skrobnąć parę słów o kolejnej edycji imprezy będącej swego rodzaju zwieńczeniem BMXowego roku w Polsce.
Podobnie jak 2 lata temu część kinowa odbyła się w domu kultury na Ursynowie, a część pijacko-nagrodowa w OSiRze na Tamce (podobno nigdzie indziej nas nie lubią). Frekwencja na sali pokazała, że wciąż jest sens organizować ten spęd, powiedziałbym nawet, że z roku na rok jest coraz lepiej. I to nie tylko patrząc pod kątem ilości osób siedzących na schodach (bo zabrakło miejsc), ale też poziomu tego, co te tłumy z najróżniejszych zakątków Polski ściągnęło do stolicy - filmów.
Na początek prawdziwa perełka - dość surowy materiał z Woodcampu 2005 od Kuby Banaka. Duża część z obecnych na sali nie pamięta nawet nie tyle czasów tych obozów, ale nawet czasów, gdy Woodcampy funkcjonowały jako legendy opowiadane przez starszych kolegów. Po tej projekcji z pewnością żałowali, że nie urodzili się dekadę wcześniej. Albo i nie. W każdym razie sądząc po dźwiękach z sali podobało się.
Następnie mieliśmy blok filmów krótszych, z których mi najbardziej spodobał się nowy Fled (uroczo nazwany "Nafledek") oraz chillowy film od Trepana. Kuba postanowił pójść za ciosem i do 9-letniego Woodcampu, dorzucił 3-letni EC 4 Jam. Daniel Wałachowski z kolegami pokazał się w para-dokumentalnym filmie o tripie po Holandii (znaczy takim na rowerach z rowerami czy jakoś tak...). Warszawska młodzież której w większości nie kojarzę zaprezentowała sporo dobrego streetu. Allday przywiózł ze sobą najlepsze kawałki z tegorocznych editów swoich riderów, sklejone w jedno video. Podcast tradycyjnie rozczarował jakimś sucharem (chyba będę się sądzić za bezprawne wykorzystanie mojego wizerunku). Ja natomiast nie zrobiłem nowego meha. Tzn. zrobiłem, ale z pełnoprawnego meha 2 jest tak naprawdę kilkanaście ostatnich sekund które możecie uznać za trailer. Reszta za rok.

meh. teaser + 2015 trailer from koczkodan on Vimeo.

Tych krótkich filmów było więcej, ale nie sposób o wszystkich wspomnieć (nie wszystkie zresztą trafiły już do sieci, dlatego śledźcie bunnyhopowego fejsa). Wspomnę jeszcze tylko o nowym No Big Deal, który... okazał się całkiem niezły. Serio. Spoko klimat, Dedo i Sendyk fajnie pojechali, obiektyw prawie czysty, przemyślane (tym razem) ujęcia. Klama nie klaskała, Patison kręcił nosem, ale dla mnie pozytywne zaskoczenie. Nie była to może najlepsza pozycja podczas seansu, ale w porównaniu z jedynką o której pisałem przy okazji poprzedniej edycji Yeahbunnego widać pracę idącą w dobrym kierunku. 
W tym miejscu przejdę do filmów dłuższych. W tej kategorii (tj. długości) prym wiódł All In trójmiejskiej Ekipy. Niestety tak jak pisałem przed rokiem o NBD, aby robić film BMXowy mający 52 minuty, naprawdę trzeba mieć co pokazać. Jak widać przy 40 minutach jest podobnie. Dobrze, że chłopaki się nie spięli i sami żartowali, że są "tegorocznym noł big dilem". Zwłaszcza, że jak pokazuje przypadek Jankesa i jego filmu, może być już tylko lepiej. 
Najbardziej wyczekiwanymi produkcjami były chyba jednak dwa filmy od konkurencyjnych bydgoskich sklepów. Proletaryat pochwalił się swoim Euro Tripem, chociaż największe emocje wzbudził końcowy part Miha - pożegnalny edit z Krakowa, który z pewnością pomógł Michałowi zdobyć nagrodę dla "yeahbunnego ridera" roku (a skoro już jesteśmy przy PRLu to "yeahbunnym filmowcem" został Łowka).  
BMX Life natomiast uderzył kolabo z Klamą. I tu zaczyna się ten moment w którym nieprzespana noc zaczęła wdawać się we znaki. Wojtek Nieżychowski lipy nie odwala, riderzy to też ścisla streetowa czołówka, więc z pewnością film był dobry (zgarnął w końcu yeahbunną nagrodę w swojej kategorii) - niestety ja przysypiałem już ze zmęczenia. Jeszcze mniej pamiętam z kończącego seans GOP, więc napiszę tylko, że był. Aaaa Norek, zajebiste slajdery, a Zbigniew nothing z railride'a? A może mi się śniło...
After spoko, nie zgubiłem tym razem czapki (w przeciwieństwie do Sana). Co do reszty nagród to nie pamiętam kto co dostał. Na pewno Paraś za weterana i SKNY za small biznes. A skoro jesteśmy przy nagrodach, to poza Kubą swoje medaliony rozdał też BMX Podcast. Dalej nie do końca rozumiem idei "Złotych Cyryli" (tzn. czy jak się jest laureatem to dobrze, czy raczej niekoniecznie...), ale chyba całkiem spoko wyszło. Trochę szyderczo, trochę czepialsko, mocno tendencyjnie, ale przede wszystkim można się było pośmiać, miało to swój wymiar kabaretowy i chyba o to chodzi. 
Podsumowując, jeżeli ktoś tracił wiarę w sens tej imprezy, to chyba odzyskał ją z nawiązką.