środa, 20 czerwca 2012

Mistrzostwa Polski - Białystok 2012

Wstyd przyznać, ale nigdy wcześniej na białostockich mistrzostwach nie byłem. Słyszałem o nich wiele dobrego, każdy chwalił, ale jakoś nie dane mi było zawitać. Aż do tego roku. Nie ma się co rozpisywać: było MEGA! Impreza odbyła się w skateparku Węglowa. Park jest położony raczej na uboczu miasta, w jednym z kilku hangarów których pierwotne przeznaczenie nie jest mi znane. Tak czy inaczej miejscówka jest bardzo klimatyczna. Sam skatepark nie jest duży (delikatnie mówiąc), ale za to całkiem fajnie rozplanowany pod przejazdy. Kto był ten wie, kto nie był może sobie zobaczyć na jakimś video. Dla leniwych: quarter na szerokość całego parku (z jednej strony podwyższony), dwa jump-boxy w rytmie, bardzo szeroki spine za którym jest coś na styl bowla z wallem, mała sekcja streetowa i nowa przeszkoda, specjalnie zbudowana na te zawody - jump-box z krótką, umieszoną pod kątem półką. Do tego jeszcze jakieś mniejsze elementy dające możliwość wykonywania transferów i ułatwiające pływanie po parku. W pobliżu znajdują się też hopy (dla mnie ogromne, dla skaczących "takie w sam raz") na których rozegrany został best-trick. Najlepsza sztuczka została także wybrana na grindboxie zwanym "skrzynką", który jak zwykle przywiózł ze sobą Andrzej z allday'a. Całość bardzo rozsądnie rozbita na 2 dni aby się za bardzo nie spinać i nie gonić ze wszystkim jak to się często zdarza na imprezach jednodniowych. Z Warszawy wyruszyliśmy w dość szerokim składzie bo poza mną, Patisonem i Cyrylem tym samym pociągiem jechał Ząbi, Lewar z Wrocławia i trzech reprezentantów Ave teamu w postaci Sępa, Piro i Rondla. Było więc całkiem wesoło. Już w Białymstoku obczailiśmy jeszcze po drodze tutejszą skateplazę, która byłaby spoko gdyby banki nie miały pochylenia 45*, ale chyba byłem jedyną osobą której to przeszkadzało. I tak mają lepszą skateplazę niż my w Warszawie (bo nie licząc prawie-skateplazy na Marysinie nie mamy żadnej). Po dotarciu na miejsce musieliśmy zaraz wracać do hostelu aby zostawić graty (5,5 km w jedną stronę), potem trochę poczilowaliśmy pod parkiem, więc eliminacje amatorów mi umknęły. Potem były eliminacje pro, a jeszcze później hopy. Zanim rozegrano jednak bestrick nastąpiła nagła zmiana planów spowodowana meczem Polska : Czechy i mecz ten obejrzeliśmy sobie na rzutniku. Wynik jaki był wszyscy wiemy, do tego zrywający co jakiś czas obraz, komentarz Zimocha z radia wyprzedzający ten obraz o kilka dobrych sekund i padający przelotnie deszcz... Mimo to jestem w 100% pewien, że to była najlepsza strefa kibica nie tylko w Białym ale w całej Polsce! Obok brzdękały jakieś kapelki, kilku piłkarskich ignorantów latało na hopach, Chorzowski weteran Klaudek Kraska miał ze sobą grilla więc było co przygryzać do piwa, no i nasi dostający baty od Czechów. Bezcenne. Przed meczem było jeszcze sporo zabawy na pump-tracku (w tym kilka efektownych gleb pana red. nacz. bunnyhopa, Kuby B.) a po jego zakończeniu wspomniany best-trick. Wyróżnieni zostali Oskier i Dymek, a mimo panujących ciemności (trochę rozświetlonych przez halogeny) poleciały takie triki jak frontflip, decade czy double tailwhip. Potem miał być after w jakimś klubie, nawet się z Cyrylem mieliśmy zbierać ale ostatecznie nie poszliśmy. I dobrze, bo jak się okazało wszyscy i tak zostali na hopach. Drugi dzień to finały i jam na skrzynce, który został przeniesiony z dnia pierwszego. W amatorach pierwsze miejsce zajął oczywiście Dymek (dziwi mnie, że nie startował w pro tak jak na bmx dayu), drugi był Kamil Raczkowski a trzeci Bartosz Czołpik. Prawdziwe emocje zaczęły się jednak w finale pro do którego awansowało aż trzech weteranów (obok wspomnianych Ząbiego i Klaudka lokalny wymiatacz Afro) i trzeba przyznać, że dali radę. Ząbi powrócił po dłuższym czasie do pierwszej dziesiątki zawodów, Klaud przypomniał wszystkim jak wyglądają triki takie jak g-turn i 540 nosepick, a Afro zaliczył chyba najpłynniejsze przejazdy ze wszystkich, klejąc turndowny, lookbacki i onefoot table pod samym sufitem. Wygrał Oskier, drugi był Skejcik (o ile się nie mylę pierwsza flara z barspinem podczas zawodów w PL - nice!) a trzeci Piret, który ostatnio nam jakoś zniknął. Z Piretem oczywiście zawitał Wróbel i mimo niedawno złamanego nadgarstka w swoim stylu spróbował transfera typu "on sobie chyba robi jaja". Ku zaskoczeniu wszystkich doleciał z nowej przeszkody na lądowanie drugiego z jump-boxów, ale najpierw się podparł a przy ostatniej próbie wjechał w ścianę. Tak czy inaczej szacun bo ostatnio brakowało mi takich wariackich lotów na polskich zawodach. Jam na skrzynce wygrał Sęp kombinacją barpin to manual to hang 5 na boxie, whiplash out. Iwo z Patisonem coś tam jęczeli, że jam na grindboxie wygrało kombo bez grinda, ale trudno. Zawody były jak najbardziej udane i jak tylko się uda zawitam do Białegostoku również w przyszłym roku bo wiem, że się nie zawiodę. Świetna atmosfera, bez niepotrzebnej spiny, dobre towarzystwo i brak niepotrzebnego hype'u wycelowanego w dzieciarnię. To lubię. Spodziewajcie się też relacji video-podcastu która powinna pojawić się na dniach (tym razem może będzie trochę więcej jazdy w stosunku do gadania).

piątek, 8 czerwca 2012

Foty rzut drugi

Kolejna porcja zdjęć z ostatniego czasu.

Krzysiek - downside tailwhip, Płowiecka bank
Krzysiek - downside tailwhip, Płowiecka bank
Stasiek - whiplash, podstawówka
Stasiek - whiplash, podstawówka
Stasiek - cross-handed jedi (?), podstawówka
Stasiek - cross-handed jedi (?), podstawówka
Stasiek, Mateusz - podstawówka
Stasiek, Mateusz - podstawówka
Gimbo Slice, placyk
Gimbo Slice, placyk

niedziela, 3 czerwca 2012

Rembertowskie bary

Tym razem trochę monotematycznie...