niedziela, 6 grudnia 2009

we (I?) will never die

Lekki zastój się zrobił. Strona jednak nie umarła i mam nadzieję, że już niebawem coś nowego się na niej pojawi. Tymczasem jakaś fotka zrobiona jak jeszcze było ciepło. Znalazłem przy sprzątaniu dysku, to wrzucam.

darmowy hosting obrazków

sobota, 30 maja 2009

bunny hop #12 czyli 13


Jak już pewnie wszyscy wiecie ukazał się nowy numer bunny hopa. Przyszło nam na niego czekać około roku, ale myślę, że było na co. Zrezygnowano z relacji ze wszystkich możliwych imprez jakie odbyły się od poprzedniego numeru i można poczytać jedynie o tych z wiosny tego roku - dobre posunięcie, jest trochę "świeżej" i nie ma się wrażenia, że czyta się coś co powinno ukazać się rok temu. W numerze min. wywiad z Mihem z Krakowa, scene raport z Częstochowy, flatowe wspominki Łowki, ale to co rzuca się w oczy od razu to naprawdę spoko foty, chyba najlepsze z dotychczasowych numerów.

ps. Nowa nuta na stronie.

środa, 6 maja 2009

harry callahan - bajkczek

Rama: Macneil Travis Collier
Kiera: WTP Heartbreaker
Gripy: Demolition Team
Barendy: Remedy + plastiki z gripów
Mostek: Sequence 26mm
Stery: FSA Impact
Widelec: Odyssey Pro Flatland
Siodło: KHE Watanabe
Sztyca: Zoom alu
Zacisk: bling, bling z górala
Korba: KHE Hindenburg Flat
Sprocket: Profile 23t
Łańcuch: KHE Tanga
Pedały: Odyssey Twisted PC

Koło przód:
Piasta: KHE sb
Obręcz: Rhyno Lite (chrom)
Szprychy: archaiczne (36s)
Opona: Odyssey Frequency G k-lyte 1,85"
Pegi: St Martin Unique (knurled)

Koło tył:
Piasta: KHE Geisha freecoaster 9t z ośką 1pc
Obręcz: Rhyno Lite
Szprychy: nie wiem (36s)
Opona: Odyssey Frequency G k-lyte 1,85"
Pegi: jakieś streetowe kloce

darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

wtorek, 28 kwietnia 2009

VANS off the Wall 20" Fight Jam

Patison "prosił", żebym wykazał się swoją elokwencja i napisał relację z weekendowego wypadu do Żydgoszczy na vansowego jama. Zacznę więc od początku, czyli od soboty i godziny w okolicach 5 rano, kiedy to musiałem wstać po 3-4 godzinach snu, bo Pan Niecierpliwy bał się, że nie zdążymy. Po czterogodzinnej podróży pociągiem w przedziale II klasy i spożyciu śladowej ilości alkoholu byliśmy na miejscu. Jak nie trudno zgadnąć dotarliśmy za wcześnie. Nic to. I tak nie miałem siły na jazdę, więc uraczyłem się kiełbasą z grilla (za co duży plus dla organizatorów - grill stał się już stałym punktem programu jamów w Bydzi i Toronto) i piwem z żydowskiego straganu, gdzie oprawca z drugiej strony okienka żądał ode mnie 4,50 za butelkowego kujawiaka. Co ciekawe beczkowe stało tyle samo, albo jakieś marne 50 groszy więcej, ale odkryłem to gdzieś przy trzecim browarze. Powyższy wywód tłumaczy zatem, dlaczego nie widziałem ani bunnyhop contestu, ani streetu, a z mini samą końcówkę. Na flacie natomiast całą swoją uwagę skupiałem na kole które obcierało mi o ramę i nie dawało normalnie jeździć. W związku z tym nie powiem kto wygrał, kto zaliczył dzwona, a kto (poza mną oczywiście hehe) spiął maksymalnie poślady i nic mu nie siadło. Zresztą jakie to ma znaczenie? Myślę, że było całkiem sympatycznie, bez jakiś ciśnień i na luzie. Na końcu nagrody zostały przez zwycięzców rzucone w tłum (to już niemal taka taka nowa świecka tradycja), gruby jak zwykle coś złapał (statystycznie ma większe szanse, bo zajmuje większą przestrzeń = większe prawdopodobieństwo, że go czymś trafią) i udaliśmy się do jednego z localsów - Patryka, żeby ogarnąć się trochę przed imprezą. Jak wyszliśmy było już nieco późno, ale nie ma tego złego... Na przystanku znaleźliśmy bowiem butelkę prawdziwego szwabskiego rumu 85%. Był trochę upity - widać poprzedniego właściciela zabrała na sygnale erka. W autobusie potestowaliśmy go trochę na ortalionowych ziomkach Patryka (w tym Uszatym - typie który swoje odstające uszy postanowił uczynić jeszcze bardziej odstającymi za pomocą kolczyka) i jakimś napizganym typie. Temu ostatniemu wkręcił się film, że przejdziemy do historii (jako posiadacze tego niezwykłego trunku) i że Uszaty po wypiciu kilku łyków zaczął szprechać płynnie po niemiecku, nie znając wcześniej tego języka... Jak więc widać, trunek był naprawdę magiczny. Co prawda ja nie odważyłem się wziąć tego do ust, ale na afterze zrobił ponoć furorę... Właśnie - after. Po dotarciu do klubu, przypomniał mi się kawałek Analogsów "gdzie się najebać". Na szczęście nie było tak źle. Powiem więcej - było bardzo dobrze. Aż się zdziwiłem, jak szybko impreza się skończyła i nas wyjebali (a była chyba 5 rano), więc musiałem się dobrze bawić. W szczegóły się wdawać nie będę bo kogo one obchodzą? Oczywiście after na którym Maksymilian niczego nie zgubi, to after stracony: tym razem poszła czapka nju era i co gorsza ajfon. Na pocieszenie Maksowi pozostało przelizanie dwóch brzydkich panienek, które bardzo chciały go pocieszyć z powodu tej dotkliwej straty (zmieniając się co chwilę jak w dobrym porno). Zuch dziewczyny! Dalej to już w sumie nie ma co pisać... "No spoko było, kurwa ty" - jakby to Uszaty powiedział.

niedziela, 12 kwietnia 2009

sobota, 11 kwietnia 2009

wielkanoc

taki sobie film posklejany ze starych nagrywek.....
nagrywali: stasiek i tobin
skladał: stasiek


wielkanoc from Patison on Vimeo.

niedziela, 1 marca 2009

niby zajawka do jakiegoś dema, które pewnie nigdy nie powstanie......

Ostatnio Tobin wyklepał mi z nudów na zajęciach zajawkę do dema, które próbujemy nagrać już dłuuuuuuugo, ale zawsze coś jest nie tak. :( Akcje ze średnio udanego wypadu do Borzęcina Dużego..... Tak wstawiam, żeby coś było :P


Patison [teaser] from Damned Blood BMX on Vimeo.

piątek, 27 lutego 2009

Kilka fotek z wc 2006

Jak w tytule. Szkoda, że czas woodcampów na dziko (tak jak i tych "legalnych") się skończył. Biba do późnej nocy, następnego dnia o 12 do jeziora, potem skejtpark, jezioro, biba... i tak przez prawie tydzień. :]

ps. Fotki widać, że stare bo ja nawet jeżdżę a Patison atakuje rurkę :>

darmowy hosting obrazkówdarmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazków

czwartek, 12 lutego 2009

"Nuda... Nic się nie dzieje, proszę pana"

Więc z nudów postanowiłem wreszcie dostosować swoje oldschoolowe barendy remedy do obecnych standardów, gdzie kiery nie są już spawane z rurek o centymetrowych ściankach. Natomiast plastiki po paru glebach wyglądają u mnie tak jak ten widoczny na pierwszej fotce (albo i gorzej, bo zostaje tylko ten kołek w środku kiery, który ciężko jest potem wydłubać). Tak więc chwilę podłubałem, powierciłem i pociąłem i mam superszpanerskie, polsko-tajwańskie, aluminiowo-plastikowe barendy. Jestem panem tego świata.

darmowy hosting obrazkówdarmowy hosting obrazków
darmowy hosting obrazkówdarmowy hosting obrazków