czwartek, 9 października 2008

...I po filmfeście.

Na wstępie napiszę, że oczywiście nie daliśmy rady zrobić filmu. Albo nie było pogody, albo nic nie szło, do tego irytująca rysa na obiektywie kamery, a na sam koniec Patison rozwalił sobie nogę. Dlatego na przyszłoroczny filmfest zaczniemy się przygotowywać już na wiosnę (jaaasne).
A jak było? No było, było... Sam jam średni. Jeździło po 3-5 osób, miejscówki też moim zdaniem bez rewelacji. Sytuacja się trochę rozkręciła w parku. Park... Ciasno, dużo kurzu, no i "nowa przeszkoda" którą okazał się jumpbox, a właściwie quarter, krótka półka i lądowanie z banku który był chyba pod kątem 45* w stosunku do podłoża. Interesujące. Na tyle, że już po chwili skakania typek z Bełchatowa przywalił facjatą w ziemię. W ten sposób zakończył się jeden z kilku best-tricków. Pozostałe odbyły się na grindboxie i takiej dziwnej przeszkodzie składającej się z banków. Podobnie jak na mieście klasę pokazali Miho z Krakowa (długi ice do barspina, nose manuale, whipy, barspiny, prawie sklejony whip z feebla) i "grind wizard" (hahaha) Pryszczu (standard whipy i barspiny, 180 na bckwrd smith do manuala zakończone barspinem i takie tam). Z kolei piąte miejsce w jamie zajął nie kto inny jak pewien puszysty reprezentant Rembertowa. Ja próbowałem trochę poflacić w tym kurzu, ale podobnie jak Koko i Karollo szybko dałem se spokój, bo przy byle spinie leżałem na plecach. Tylko Maksymilianowi nie przeszkadzało, że jest cholernie ślisko, ale on jest chyba z innej planety. Przynajmniej pojeździłem sobie na snake-boardzie - super sprawa, serio.
Po jamie trochę pobłądziliśmy, żeby dotrzeć do mieszkania Pana Prezesa gdzie ostatecznie spędziłem noc (czy może raczej poranek) po imprezie. Szybka kolacja, zakupy w biedronce i zawijamy się na filmfest. Na miejscu oczywiście tłumy ludzi, wypiłem więc część naszych sklepowych zapasów i zająłem miejsce w kolejce na salę Kina Cytryna. Zaczęło się od jakiegoś amerykańskiego filmu i... pierwszych krzyków z końca sali i puszki która przeleciała mi centralnie obok nogi. Oczywiście jak się obejrzałem do tyłu to cisza, mrok. Nikt nic nie widział, nikt nic kurwa nie słyszał. Bohaterzy. Kolejne krzyki i latające puszki pojawiły się na początku pokazu filmów konkursowych. Na nieszczęście tych madafakersów tym razem było na tyle jasno, że Stefan który widać też miał bliskie spotkanie z puszką wypatrzył delikwenta który rzucał i ruszył przez pół sali, aby mu wytłumaczyć, że denerwowanie dwumetrowego człowieka o posturze niedźwiedzia nie jest zbyt rozsądne. Co ciekawe chłopaczki się uspokoili i poza jednym najebanym typem który na początku każdego filmu krzyczał "jebać mtb" do końca było w miarę spokojnie. Co do filmów... Kilka ich było. Moim zdaniem jednak za mało. Z ciekawszych oczywiście zwycięski film chłopaków z Krakowa (mistrz pod każdym względem), filmik chłopaków z crime nagrany na dachu wieżowca (niby nic, ale... ciekawy pomysł + ładnie nakręcone i złożone), był też wszystkim dobrze znany film z Pryszczem "24h przez całe życie", film Szoguna (tradycyjnie: triki konkretne, film nijaki), produkcje z Częstochowy i Bydgoszczy (Łysy rozwalający obręcz g-sporta i ten jego lament = bezcenne), film Ancera z Łodzi z Julkiem w roli głównej (widać, że chłopak się zna na rzeczy, ale jak dla mnie trochę przeholował z efekciarstwem - po tych 4 minutach trochę mnie oczy bolały) i... I to chyba wszystko. Były chyba jeszcze jakieś 2-3 filmy, ale już nie pamiętam skąd i co na nich było. Większość aftera przesiedziałem w mieszkaniu Sefana (czy jego siostry) z Patisonem i Anką oglądając kolekcję... Wszystkiego? Zylion filmów na dvd, jakieś figurki Elvisa, modele samochodów, maskotki, lalki, pingwiny (!)... Jak wróciłem do Cytryny okazało się, że ominęły mnie takie atrakcje jak niedoszła bójka między Pryszczem a jakimś typkiem który zepsuł mu dyplom i jakiś dzieciak który prawie udławił się własnymi rzygami w kiblu. Wziąłem klucze od Heńka i razem z Yokiem i Słoniem zawinęliśmy się na hawirę. Maksymilian został wyrywać dupy i wrócił nad ranem z Panem Prezesem (po czym oczywiście momentalnie usnął i zepchnął mnie przez sen z kanapy).
Fajnie było zobaczyć znajome ryje z całej Polski, pogadać, pojeździć, a potem pochlać oglądając filmy bmx'owe i w związku z tym naprawdę wielkie dzięki dla organizatorów. Jednak... Z jamu na jam coraz mniej mi się to wszystko podoba. Co konkretniej? KMWTW, PDK...

Brak komentarzy: