czwartek, 10 października 2013

Gala, bmxy, rowerowi terrorysci cd.


Taka tam ciekawostka. Na szybko przejrzałem kategorie flatland i event. Co do pierwszej to mam kilka uwag ale temat nie jest godny rwania szat, więc to pominę. Jednak brak wśród eventów imprezy na działeczce u Parasia to już błąd niewybaczalny. Najlepszy event roku! Mamy za to imprezę która jak rozumiem jeszcze się nie odbyła a już można na nią głosować... Pfff.
Z innej beczki, jeżeli kiedykolwiek zostaniecie zatrzymani przez tzw. "policję" po spożyciu 3-4 piw (choćbyście jechali w środku nocy po pustym chodniku - myth confirmed) to zgodnie z logiką polskiego tzw. "prawa" spodziewajcie się zakazu na rower (za którego złamanie grozi do trzech lat więzienia!) i tak z 1-3k grzywny/ograniczenia wolności na powiedzmy pół roku. I to o ile dobrowolnie poddacie się karze i nie byliście wcześniej karani. A wszystko to dlatego, że MOGLIŚCIE spowodować zagrożenie w ruchu lądowym. Mogliście. "A to być może wasza matka!" Prewencja przede wszystkim. Pomijam jednak wysokość ewentualnych kar (dość wysokich biorąc pod uwagę, że za zabicie człowieka można dostać np. 15 lat co jest kpiną). Zostawmy to, bo polskie prawo, takie piękne, takie nasze daje rowerowym kryminalistom furtkę. Otóż posiadając zakaz na rower możemy poruszać się bez żadnego problemu skuterem. Cóż, wtedy już nie stanowimy żadnego zagrożenia. Seems legit. Do ciekawych wniosków można też dojść kiedy przejrzy się taryfikator w poszukiwaniu kary za jazdę samochodem bez uprawnień, za co grozi jedynie 500 zeta mandatu (ewentualnie drugie 500 dla właściciela pojazdu, jeżeli do złamania prawa doszło za jego zgodą). Złamanie zakazu prowadzenia rowerów (jak to groźnie brzmi) tak jak wspomniałem wyżej - do 3 lat w pierdlu. Oczywiście jest to maksymalny wymiar kary i zapewne skończyłoby się na grzywnie + nabrudzeniu w papierach (przestępstwo przeciwko "wymiarowi sprawiedliwości"!) niemniej wygląda to trochę zabawnie. Wszystkim którzy posiadają prawko, jeszcze do niedawna (bodajże do 2011 roku) za podobne wybryki na rowerze groziło znacznie więcej bo tracili oni także możliwość prowadzenia pojazdów mechanicznych. Bardziej "opłacalna" stawała się jazda po pijaku samochodem (utrata prawa jazdy) niż rowerem (utrata prawa jazdy + zakaz na rower). No, ale na szczęście to już za nami. W takim tempie gdzieś w okolicach roku 3164 może doczekamy się względnej normalności, o ile wcześniej władzy nie przejmą jaszczuroludzie.

Co do obligatoryjnych zakazów na rower, których nie da się skrócić, zawiesić, zamienić na inny rodzaj kary... Znalazłem przypadkiem w necie dość ciekawą propozycję, która pewnie wyląduje w koszu jak wszystkie inne tego typu inicjatywy: http://polskanarowery.sport.pl/blogi/ibikekrakow/2013/01/kmr_zniesmy_obligatoryjnie_orzekany_zakaz_jazdy_rowerem/1

W zderzeniu z naszą polską rzeczywistością interesująco brzmi np. pkt. 4. Oj, biedni ci nasi stróże prawa. Cyt. "i tak musimy tu siedzieć do ósmej rano".














ps.oczywiście nie piszę tutaj o sytuacji w której zatrzymany jest zalany w trupa a takiej gdzie ma powiedzmy 0,3-0,6 mg/l w wydychanym powietrzu i pełną kontrolę nad tym co się dzieje (tj. nie jedzie zygzakiem, nie przewraca się). Samo badanie też jest rzeczą ciekawą bo ja np. dmuchałem 2 razy w ciągu 3 minut! Na komendzie dowiedziałem się, że dmuchałem jeszcze trzeci raz, po 20 minutach. Ki czort? Zwłaszcza, że na kwitku nie było mojego podpisu! Oczywiście pan spisujący zeznanie zbagatelizował sprawę ("bo i tak było przekroczone") ale ciekawi mnie kto dmuchał po raz trzeci? Milicjant z drogówki który mnie zatrzymał? Pozostawię to bez komentarza...

Brak komentarzy: